Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
W lutym nadzieja


Kochani dawno nie pisałam, ale to nie znaczy że nic nie robiłam. Wręcz przeciwnie...

Dużo robiłam, ale i dużo się nawkurzałam! Tak, tak...Na wadze dziś powitałam 72 kg... Dużo, mega dużo... Jak ktoś czytał wcześniejsze wpisy to wie, że mam problem z tarczycą, ale tabsy biorę i trochę się wyregulowałam, ale pomimo wielkich chęci waga w górę...

Nie mam apetytu, to pewnie przez leki, ale co z tego... w niczym to nie przeszkadza żeby utyć...Przez wzrost wagi mam mega problem z kręgosłupem, albo się nie mogę ruszyć, albo chodzę zgięta w pół. Aktualnie nic nie ćwiczę ze zrozumiałych względów...

Cierpliwość...I nadzieja że może w tym miesiącu waga ruszy w dół....

Dałam znać że żyję ...nie koniecznie dobrze, ale trzymam za Was kciuki ;) skoro mi nie idzie :D