Jestem beznadziejna. Juz po balu, po zakonczeniu roku. Wszytsko swietnie, pieknie. Mialam cudowna sukienke i tak tez wygladalam i sie czulam. Gdyby nie to, ze na balu byla pizza i na obydwoch imprezach tj. Bal i zakonczenie roku zostalo duzo pysznego ciasta, ktore mamy zrobily i ktos je musial pozabierac. Kazdy dostal troche. Przestalam trzymac diete. Podjadalam, jadlam pozno kolacje i na domiar zlego pojechalam do babci na 3 dni. Chyba kazdy wie co znaczy babcia w obliczu jedzenia. I tak dzis po powrocie wieczorem sie zwazylam i waze 61.2 kg. Wiem, jutro na czczo bedzie mńiej ale i tak sie zalamalam! Przeciez to masakra! Tyle sie staralam a to wszytsko diabli wzieli a ja chyba w tym tygodniu na wakacje wyjezdzam. I jak mam sie w bikini pokazac? Tak mysle, ze jutro sprobuje sobie zrobic taka diete oczyszczajaca, czyli caly dzien na owocach. Moze dam rade dluzej i jakos zleci to opchanie sie jedzeniem u babci... ;( jestem taka zla! Ale wiem, to moja wina. Trzymajcie kciuki! Napisze niedlugo jak poszla ta dieta i jaki byl spadek wagi!
xoxo
meangirl16