Witam,
2 lata temu podjęłam decyzję "Muszę schudnąć!". I jak postanowiłam tak też zrobiłam. Zajęło mi to ponad rok, ale udało się! Schudłam 20 kg. Było to okraszone wieloma wyrzeczeniami, próbami charakteru, litrami potu. Zmieniłam nawyki żywieniowe. Jadłam 5 posiłków dziennie, opartych głównie na warzywach i owocach. Ćwiczyłam kilka razy w tygodniu w domu, przez kilka miesięcy chodziłam również do klubu fitness- zumba, step... Muszę jednak wspomnieć, że do wagi 49-50 kg nie chcę wrócić. Zbyt duża utrata wagi poskutkowała zanikiem okresu, ogólnym osłabieniem. Sylwetka nie wyglądała zdrowo, była lekko wychudzona. Pupa stała się płaska itp.
Niestety, ostatnie pół roku odpuściłam sobie, uważając, że jeżeli czasem zjem sobie coś niedozwolonego nie przytyje od razu. I tak zaczęła się coraz większa laba. Nie mogę powiedzieć, że zaczęłam niezdrowo jeść. Owszem, nadal zwracałam uwagę na skład produktów, jednak coraz częściej (niby od święta) pozwalałam sobie a to na kawałek ciasta, czekolady, kawałek pizzy... a także na alkohol, który jest moim największym wrogiem, bo po nim zupełnie tracę kontrolę nad tym co jem. I tym sposobem przytyłam 8 kg.
Obecnie ważę 60 kg. Pragnę schudnąć 5 kg. Niby nic, ale wiem, że samej będzie mi trudno. Dlatego założyłam pamiętnik. Będę zapisywać co i kiedy jem, oraz aktywność fizyczną.
WTOREK 06.01.15
9.00 - jajecznica z 2 jaj z cebulką, 2 małe kawałki razowca z szynką, czarna kawa
12.00 - ostatni kawałek świątecznego piernika (mały), czarna kawa
14.00- mięso w sosie z pieczarkami (od babci), 2 małe kawałki razowca
17.00- jabłko
20.00-??
Ćwiczenia- skalpel