Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania: Po co mi to było !!!!!
18 maja 2014
Wstałam standardowo po 5- tej , od razu pogoda i waga posuły mi humor !!!! Za oknem pochmurno i mokro , na wadze znowu 93 kg , a mogło być 92 !!!! To niestety wynik mojego imieninowego świętowania !!!! Był ulubiony tatar i 1/2 gęsiej piersi / Pychotka / , do tego na szczęście tylko jedna mała kromka białego chlebka i wiecej niź jedna lampka czerwonego hiszpańskiego wina !!!!! Z powietrza widać się nie tyje , tylko z obżarstwa .. Dobrze, że w najbliższym czasie nie ma żadnych " uroczystości" więc jest nadzieja, ze wrócę do dietki !!!! Ze mną , jak z narkomanem, nie mogę nawet próbować chlebka, ani żadnych łakoci !!!!chleb biały i piersi gęsie " wykończy mój mąż , który waży o 10 kg mniej , niż ja !!!!! Na pocieszenie mam tylko to, że nie zgrzeszyłam na słodko , bo byłoby więcej na plusie !!!! A teraz trzeba " spiąć pośladki " i do roboty !!!! tzn. miska w górę i koniec ze smacznym jedzonkiem !!!! Kara musi być !!! Podobno " zemsta jest słodka " !!!! Na szczęście, zapału do odchudzania nie zgubiłam !!! Wczoraj dzwonił syn / słyszymy sie codziennie / , że z okazji dnia Matki , grupa inicjatywna na CrossFit / ćwiczy tą nową formę aktywności fizycznej / chce 26.05 zaprosić mamy zawodników , na swoje zajęcia , by zobaczyły , jak ich dzieci ćwiczą !!!! Jak Marcin zaczął ćwiczyć Crossfit , obejrzałem w internecie na czym to polega i się troszkę przeraziłam !!!!! Ćwiczenia wydają się być dość forsowne , trudne i podobno takie są , ale podobno wszyscy dają radę !!!!! Wsród ćwiczących , jest podobno pani w wieku ok. 60 lat , która tezsobie radzi , ale to chyba tylko Renia i Elasial , byłyby w stanie pokonać ten " tor przeszkód" serię następujących po sobie ćwiczeń !!!! Mam zaproszenie na ten pokaz , ale nie wiem czy pojadę !!! Bardzo lubię jeździć , ale mam w planie jeszcze przed wyjazdem do Chorwacji , przetrzeć okna i wymienić wszystkie firany, na " wersję letnią ecru " muszę być spakowana , zwarta i gotowa ok. 10.06 ! Kusi mnie świadomość , że zobaczę LEONARDA i to jest najbardziej motywujące do wyjazdu !!!! Oczywiście, że jak pojadę , to tam posiedzę kilka dni . Przemyślę to i zdecyduję !!!! Musiałabym wyjechać 25.05 , po głosowaniu , bo ja oczywiście jestem zdyscyplinowany Obatel , choć na Obatela głosować nie będe !!!! Mam narazie o czym myśleć !!!! A teraz czekam na rozpogodzenie do godz, 14- tej , by móc pójść na moje ukochane już !!!!! kijki !!!!
Serdecznie Was wszystkie pozdrawiam i dziękuję w imieniu mojego męża , za źyczenia imieninowe dla Andrzeja - Boboli !!!! Życzę Wam pogodnej niedzieli !!!! Niezdecydowana, Krystyna Łakomczuch
Dziękuję za uznanie ale na CrossFit bym sie jednak nie zdecydowałam ,wystarczy mi jak widze te zmęczone młode dziewczyny które sa w szatni włąsnie po tych zajęciach,ale szczęśliwe nie powiem ! .Dorota trenerka ,zawsze jak mnie widziała na recepcji to się pytala kiedy przyjdę na cross ale ja niezmiennie odpowiadalam ze jeszcze mi życie mile i już nic nie mówi.
jolaps
18 maja 2014, 20:47
To jedzonko, które zjadłaś dłużej się trawi więc waga też reaguje odpowiednio. Jutro będzie inaczej.
I właśnie ... takie imprezki nas oddalają od celu . Ale teraz nie ma już tłumaczeń , miska "do góry" (tak jak napisałaś) i sprężaj się kochana , czasu masz mało przecież :) Udanego popołudnia - całusek :)
Krysiu, nie bądź dla siebie taka surowa. Wczorajszy dzień już minął i wróciłaś na dobre tory...waga to na pewno zauważy. Za wcześnie zrywasz się z łóżka...wstań trochę później ...to waga będzie niższa :-) Ty czekasz na Chorwację...a ja na Sardynię...ale to dopiero 2 lipca...Mam jeszcze trochę czasu na chudnięcie :-) Miłego kijkowania...Buziaczki..
gilda1969
18 maja 2014, 09:40
Najważniejsze, że nie najadłaś się tam ciast, a waga wzrosła po chlebku ale i przede wszystkim po winie. Spadnie prędziutko, jutro już będziesz lżejsza, bo dzisiaj przecież wzorowo dietkujesz, prawda?:))) Całuję mocno i trzymam kciuki!:)))
Krysiu, Ty jesteś wzorem odchudzaczki, a już przy mnie to...Wstyd powinien mnie zetrzeć z powierzchni ziemi....
Fajne masz plany, jedź koniecznie, w końcu Leonard jest tego wart... Ja też mam codzienny kontakt z dziećmi( tak naprawdę to z Kasią), mam niby codzienne mms-y, ale do spotkania osobistego i wyściskania Zosiątka zawsze jestem gotowa:))
Tez czekam na sloneczne popoludnie( rower)..
Cmok, Krysiu:))
Alianna
18 maja 2014, 08:50
Pozdrowienia od Ali Łakomczuch :-)))) Krysiu, damy radę, damy radę. Buziaczki
Starsza.pani
18 maja 2014, 08:43
Witaj Krysiu. Świętowaniem imieninowym jesteś rozgrzeszona. Jutro będzie lepiej, zarówno z pogodą jak i wagą. Chyba bym wybrała wyjazd do Leonarda :), czy po "drodze" na Chorwację tez odwiedzicie Leonarda? U mnie wczoraj było cieplutko, tyle, że wietrznie. Dzisiaj od nocy pada. Miłej niedzieli !
Jednodniowy wyskok to nie tragedia.Jest szybka reakcja,to i waga szybko wróci do 2 na poziomie jedności.Ja wybrałabym wyjazd do syna i wnusia.Okna nie zając i nie uciekną.Po powrocie z wakacji będa na swoim miejscu a wnuczek rośnie i zmienia sie praktycznie codziennie.Pozdrawiam.
renianh
18 maja 2014, 22:07Dziękuję za uznanie ale na CrossFit bym sie jednak nie zdecydowałam ,wystarczy mi jak widze te zmęczone młode dziewczyny które sa w szatni włąsnie po tych zajęciach,ale szczęśliwe nie powiem ! .Dorota trenerka ,zawsze jak mnie widziała na recepcji to się pytala kiedy przyjdę na cross ale ja niezmiennie odpowiadalam ze jeszcze mi życie mile i już nic nie mówi.
jolaps
18 maja 2014, 20:47To jedzonko, które zjadłaś dłużej się trawi więc waga też reaguje odpowiednio. Jutro będzie inaczej.
marii1955
18 maja 2014, 12:41I właśnie ... takie imprezki nas oddalają od celu . Ale teraz nie ma już tłumaczeń , miska "do góry" (tak jak napisałaś) i sprężaj się kochana , czasu masz mało przecież :) Udanego popołudnia - całusek :)
sardynka50
18 maja 2014, 10:21Krysiu, nie bądź dla siebie taka surowa. Wczorajszy dzień już minął i wróciłaś na dobre tory...waga to na pewno zauważy. Za wcześnie zrywasz się z łóżka...wstań trochę później ...to waga będzie niższa :-) Ty czekasz na Chorwację...a ja na Sardynię...ale to dopiero 2 lipca...Mam jeszcze trochę czasu na chudnięcie :-) Miłego kijkowania...Buziaczki..
gilda1969
18 maja 2014, 09:40Najważniejsze, że nie najadłaś się tam ciast, a waga wzrosła po chlebku ale i przede wszystkim po winie. Spadnie prędziutko, jutro już będziesz lżejsza, bo dzisiaj przecież wzorowo dietkujesz, prawda?:))) Całuję mocno i trzymam kciuki!:)))
baja1953
18 maja 2014, 09:01Krysiu, Ty jesteś wzorem odchudzaczki, a już przy mnie to...Wstyd powinien mnie zetrzeć z powierzchni ziemi.... Fajne masz plany, jedź koniecznie, w końcu Leonard jest tego wart... Ja też mam codzienny kontakt z dziećmi( tak naprawdę to z Kasią), mam niby codzienne mms-y, ale do spotkania osobistego i wyściskania Zosiątka zawsze jestem gotowa:)) Tez czekam na sloneczne popoludnie( rower).. Cmok, Krysiu:))
Alianna
18 maja 2014, 08:50Pozdrowienia od Ali Łakomczuch :-)))) Krysiu, damy radę, damy radę. Buziaczki
Starsza.pani
18 maja 2014, 08:43Witaj Krysiu. Świętowaniem imieninowym jesteś rozgrzeszona. Jutro będzie lepiej, zarówno z pogodą jak i wagą. Chyba bym wybrała wyjazd do Leonarda :), czy po "drodze" na Chorwację tez odwiedzicie Leonarda? U mnie wczoraj było cieplutko, tyle, że wietrznie. Dzisiaj od nocy pada. Miłej niedzieli !
anita355
18 maja 2014, 08:35Jednodniowy wyskok to nie tragedia.Jest szybka reakcja,to i waga szybko wróci do 2 na poziomie jedności.Ja wybrałabym wyjazd do syna i wnusia.Okna nie zając i nie uciekną.Po powrocie z wakacji będa na swoim miejscu a wnuczek rośnie i zmienia sie praktycznie codziennie.Pozdrawiam.