Aż dziwne że po świętach waga nie skoczyła do góry. Zawsze tak było ale uczciwie mówiąc chyba jadłem mniej niż kiedyś i jest skutek.
Pogoda niestety nieco się popsuła i trochę za zimno by zabrać się za łódkę ale już niedługo pewnie i to się zmieni. Cóż cierpliwości, a na razie oglądam zdjęcia z poprzedniego sezonu.
bezkonserwantow
1 kwietnia 2008, 23:32<img src="http://img80.imageshack.us/img80/2334/images17wn6.jpg" border="0" alt="Image Hosted by ImageShack.us"/>
monazm
30 marca 2008, 22:47heja!!przeczytałam Twoją radę dla meggi o stawaniu przed imprezą w majtkach przed lustrem:))),uśmiałam się,ale zacznę ją stosować:D,można się posunąć dalej i nosić na imprezy swoje zdjęcie,zerkając na nie w krytycznych momentach:)
Dorotkaa88
30 marca 2008, 21:45Jestem tutaj poraz pierwszy i jeste pod wielkim wrazeniem. Widze, ze masz ogromna motywacje :) Odchudzasz sie pod okiem specjalisty czy raczej na wlasna reke? Widze tez ze jest maly sukcesik 7 w srodku jak to sam pisales wczesniej :) Gratuluje! I zycze powodzenia w dalszej walce z kilogramami. A przeznaczyles sobie jakis konkrety czas na zrzucenie kilogramow? Czy wazne zeby spadaly :)
kejta19
30 marca 2008, 21:35brawo :) u mnie po swietach mała masakra ;) no ale ja diety nie trzymam od kilku miesięcy, wiec tak musiało sie skonczyc. jednak wracam pomału do mozolnej pracy i walki ze swoimi słabosciami. bo my sie nie poddajemy, prawda? :) pozdrawiam i powodzenia!
meggi24
29 marca 2008, 21:42Twój sposób aby się przeglądać w lustrze przed imprezą jest godny polecenia szkoda tylko że dziś go na sobie nie wypróbowałam i dałam plamę w odchudzaniu ale jutro też jest dzień i walczę nadal :-)
dziejka
29 marca 2008, 19:57jestes wielki(nie chodzi mi o masę ciała,tylko o osiągnięcia).Ja przez święta poległam,ale już nadrabiam straty.Dzisiaj rano było 69,99,paska nie zmieniam bo ważę się w czwartki.Ale dzisiaj jest super optymistycznie.Pozdrawiam, będę Cię śledzić
kilarka2
29 marca 2008, 19:23myślę, że najlepiej potrafisz docenić, że wniecały tydzień po świętach mamy wagę nie większą niż tydzień temu, tylko mini mini ale jednak mniejszą - to wielkie osiągnięcie :) a co do anemii - w szpitalu okazało się, że hemoglobinę mam tak na styk (12,1 gdzie norma dla kobiet to 12-16), więc muszę o to zadbać.
stokrotka2006
29 marca 2008, 19:23dZIEKUJE POSTARAM SIE WRÓCIC DO REGULARNYCH POSIŁKÓW BO TO PODJADANIE JEST OKROPNE.zE MNA JEST TAK ZE ZAJADAM STRES I JEDZENIE JEST DLA MNIE POCIESZENIEM.OBIECUJE POPRAWĘ.gRATULUJE COTYGODNIOWYCH SPSDKÓW.POZDRAWIAM
meggi24
29 marca 2008, 14:30Pierwsze sukcesy już osiągnąłeś i tak trzymaj ja jestem z Wami od kilku dni i bardzo mnie motywuje fakt że muszę się spowiadać z grzeszków nie lubię kłamać zresztą nie miało by to sensu w naszym przypadku więc nawet jak się potkniemy to inni nam pomogą wstać Mi bardzo brakowało kogoś żeby mnie wysłuchał i zrozumiał i teraz mam Was a Ty nas więc damy radę !!!
natalia75
29 marca 2008, 14:06To ze swieta minely bez typowego dla owych obzarstwa zauwazylam u wielu vitalijek...juz wczesniej pisalam a moze i co tydzien, ze jestem z Ciebie dumna, bo kawal super roboty za Toba:))) tak sie ciesze Marku i serdecznie gratuluje. Twardy z Ciebie facet:))) buziaki i do nastepnej soboty:)))))))
pasztetowa55
29 marca 2008, 14:04jak tak piszesz o tym morzu to strasznie ci zazdroszczę, spacerki po piachu mecza człowieka więc tym bardziej sa ci potrzebne, jak sie meczysz to spalasz, jak spalasz to malejesz - tak mi sie wydaje. W mieście gdzie mieszkam nie ma takich plenerów żeby sie oderwac od rzeczywistości , tu wszedzie są ludzie i nie ma dokąd uciec, zeby powalczyc ze swoimi myslami. Trzymam za ciebie mocno kciuki, chociaż jestem tu stosunkowo nową osobą, ale juz sie uzalezniłam od wchodzenia na Vitalijke i czytania naszych sukcesów..bo tylko takowe osiągamy, nie? :)