Dzisiaj ledwo żyje,w pracy mnie poganiali i wszystko tak w biegu,ale przeszłam dzisiaj pieszo z pięć przystanków,na obiad był gotowany indyk z warzywami na wodzie jestem w miarę syta,obiad o godz 13 i nie chce mi się jeść,rano też mało jadłam kromkę chleba z wędliną niestety jasną ale trudno.Nie wiem czy w jedzeniu wytrwam coś czuję ze prędzej będę ćwiczyć więcej niż tak szybko zmienię nawyki żywieniowe,to jest cholernie trudne naprawdę .Wiem jedno jak trzy miesiące pracowałam przy roznoszenie ulotek ważyłam 85kg schudłam do 63kg jadłam tak samo wszystko ale po 8 godz zapieprzałam codziennie na 4 piętro i na dół i tak wkółko więc samym ruchem tez można,najwyżej jak nie dam rady z jedzeniem to pokombinuje z ruchem,jutro jadę do reala po rowerek wolę rowerek od stepera jest lepszy bardziej wydajny.Czasem mam małą depresję że jestem otyła,jest ciężko jak cholera,tym bardziej że mój facet lubi szczupłe,bo jak mnie poznał to nie byłam taka gruba.Jutro mam wolne i w niedzielę więc powrzucam wam jakieś focie dziś już nie mam siły.Pozdrawiam serdecznie,wspieram was duchowo .Megi.
paulinka2308
31 maja 2013, 18:02dasz radę :) z jedzeniem ciężko, wiem z doświadczenia, ale najlepiej jeść co 2-3 godziny malutkie porcje, ja właśnie próbuję taki styl zacząć, mam nadzieję że w końcu mi się uda i Tobie też życzę powodzenia :)