Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Kiedy sport zmienia nasze życie. Macie podobnie?


Witajcie Kochane!
Kolejny dzień walki za mną, waga sobie ze mną urządza zabawę w kotka i myszkę, ale widzę , że jest lepiej, czuję się oczyszczona z toksyn, rześka i szczęśliwa. Dzisiaj byłam na drugim treningu brazylijskiego jiu-jitsu i zaczynam się wkręcać, jest to doskonałe uzupełnienie mojego karate, teraz rozwijam się już na kilku płaszczyznach, dołożyłam do tego saunę i teraz mogę odpoczywać :)

 Jeszcze niecałe 3 lata temu myśl o tym, że będę tak ciężko trenować tyle raz w tygodniu, niejednokrotnie chodząc poobijana, ponaciągana po prostu wykończona nie pojawiłaby mi się w głowie,a dzisiaj nie wyobrażam sobie już bez tego żyć- jestem uzależniona, ale to chyba najlepsze , co mogło mi się przytrafić :)
Moja mentalność się zmieniła i teraz tylko muszę podążać wyznaczoną drogą, jutro trening karate ,a potem impreza-będzie to dla mnie test, bo postanowiłam nie pić alkoholu.
 To moje życie i nie mogę ulegać znajomym, którzy bez drinka  nie potrafią się bawić, muszę być silna i pamiętać o tym, że sama dla siebie powinnam być najważniejsza,a trenowanie i zdrowe życie powinny być moimi priorytetami.


A jakie zmiany mentalne pojawiły się u Was podczas odchudzania?

  • obwarzanka

    obwarzanka

    8 listopada 2012, 01:32

    Trzymam kciuki za wytrwałość na imprezce i dobrej zabawy;) Co do sportu.. bardzo potrafi zmienić życie. Naprawdę bardzo. To jest przełamywanie barier, ciągła walka ze słabościami, udowadnianie sobie, że nic nie jest niemożliwe. Tak widzę to ja. A zaraz po.. mega satysfakcja!

  • KatRina21

    KatRina21

    7 listopada 2012, 23:22

    I znowu musze sie zgodzic;-) Tym razem nie odpuszcze, traktuje to w pewnym sensie jako kare za to, ze osiagnelam cel i znowu zaprzepascilam wlasna ciezka prace. A co do zmian mentalnych - musze w koncu przestac traktowac jedzenie jako lek na cale zlo. Oby mi sie udalo:-)

  • KatRina21

    KatRina21

    7 listopada 2012, 23:11

    Masz racje - bez sensu jest uleganie namowom znajomych. Nie pijesz bo nie masz na to ochoty. Koniec i kropka. Niektorym ciezko jest to zrozumiec...ale to juz ich problem:)