Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Choroba, bezsilność i totalny brak motywacji...


Hey Kochane!

Wiem,że znikam na całe długie okresy , a nawet jak wracam to nie są to te wymarzone powroty. Czytam Was codziennie i widzę,że też się zmagacie z walką lepiej lub gorzej, ale sumując nie poddajecie się, dlatego jestem z Was naprawdę dumna:*
A co u mnie ? 
Raczej mało pozytywów, leczenie tarczycy nie przynosi skutków mimo brania zwiększonej dawki TSH poszło do góry i wróciło prawie do stanu sprzed leczenia. Moja skóra wygląda tragicznie pełno chrostek, strupków, zaczerwienień i to chroniczne drapanie, które nie pozwala mi spać po nocy, trzeci dermatolog chyba też nie wie co mi dolega....
Dietę zaczynam każdego rana, a raczej południa na nowo, zazwyczaj wytrzymuje do obiadu, mimo,że mało jem waga wciąż rośnie i to mnie przytłacza, cholerna tarczyca dzięki której od listopada mam + 12 kg, oczywiście gdybym się mega pilnowała może byłoby mniej, ale już po prostu nie ma na to sił.
Wakacje w pełni, codziennie ktoś mnie wyciąga na piwo,na wyjazdy, na zakupy, na imprezy zawsze jakieś dodatkowe posiłki i ten nieszczęsny alkohol, który pojawia się kilka razy w tygodniu.
Jakiś czas temu poznałam chłopaka, ostatnio nawet się spotkaliśmy i chyba po raz pierwszy w życiu nie byłam rozczarowana poznaniem kogoś przez internet, powiedział,że naprawdę fajna ze mnie dziewczyna, ale nie rozumie dlaczego przestałam ćwiczyć. W tym rzecz, że ja nie przestałam ostatnio 4 dni z Ewką pod rząd i naprawdę fajnie się czułam. Boję się,że przez problemy z skórą nigdy nie wrócę do sportów walki, a przecież to one dawały mi kopa do życia, szczęścia i odchudzania. A teraz nie potrafię wytrzymać nawet jednego głupiego dnia trzymając się ustalonego planu, ciągle odpuszczam i wybieram łatwiejszą drogę na skróty. 
\Nie chcę wszystkiego zwalać na otoczenie, ale ono dużo wpływa na to jak żyjemy, tutaj w rodzinnej miejscowości nikt z moich znajomych nie ćwiczy i nie dba o siebie, wydaje mi się,że żyją od weekendu do weekendu, żeby tylko zaliczyć ,,zgona" i to jest ich sens życia. Nie chcę żeby ze mną znowu tak było, chcę być zdrowa , szczupła i czerpać radość z ćwiczeń , jak kiedyś- proszę dajcie mi kopa i zmotywujcie, obiecuję nie będę się bronić :)
  • adrenalinaa

    adrenalinaa

    7 sierpnia 2013, 12:29

    Waga leci, to cieszy, ale chyba wole przytyć i psychicznie czuć się dobrze, niż ciągle czuć ten ch*jowy stan. Zresztą byle wysiłek fizyczny mnie męczy, więc nawet biegać przestałam. Cholerna tarczyca...:/

  • adrenalinaa

    adrenalinaa

    7 sierpnia 2013, 09:32

    No i masz jeszcze mega kopa ode mnie, żebyś zaczęła ćwiczyć!!! :)

  • adrenalinaa

    adrenalinaa

    7 sierpnia 2013, 09:28

    Widzę, że Tobie również tarczyca dokopała. Ja ostatnio ciągle chudnę (ok 0,2kg na dzień) i psychicznie czuję się strasznie. Endokrynolog ciągle mnie obserwuje, a ja się męczę. Staram się ciągle jakoś normalnie żyć, ale jak jestem już sama to wymiękam:(

  • obwarzanka

    obwarzanka

    6 sierpnia 2013, 17:28

    Właśnie ode mnie dostajesz! Taki duży i soczysty! Walczymy Mała! Jesteś zacięta, to i z tarczycą dasz radę i trzymając dietę osiągniesz cel! Wierzę w Ciebie! Kop ;-)

  • Natie7

    Natie7

    6 sierpnia 2013, 16:18

    Może racja z tym 1800, ach nasłuchałam się videoblogów o odchudzaniu na ytbie i teraz mam wyrzuty sumienia za każdym razem jak liczę na oko kalorię :) To są sprawdzone rady ;d Powiem Ci,że po kilku imprezach stałam się miłośniczką wina, sącze je i sącze,ale czas na imprezie jakoś płynie ;)

  • Muminka00

    Muminka00

    6 sierpnia 2013, 16:03

    Z tarczyca można schudnąć...jestem...a raczej byłam na to dowodem, gdy ważyłam 48kg. Teraz hormony znów poszalały ale stopniowo wracam do normy...ważne by kontrolować, robić badania...i przede wszystkim UWIERZYĆ W SIEBIE!!!! No to do roboty...kopniak w tyłek i jazda ;)

  • Justynak100885

    Justynak100885

    6 sierpnia 2013, 16:00

    Kochana może zmień endokrynologa? Ja od ponad 3 miesiecy dopiero sie lecze na niedoczynność lecz bardzo ładnie mi poziom tsh spadł :) Widzę ze masz ten etap teraz co ja z przed kilku dni.... szkoda tylko psuc swoje samopoczucie kolejnym piwem i innymi paskudztwami! !!! Mam nadzieje że dasz rade-jestemz Tobą ;***

  • Natie7

    Natie7

    6 sierpnia 2013, 15:56

    No moja droga! Bierz się bierz, nie ma odpuszczania! A na wypady ze znajomymi hmm też mam ten problem,z drugiej strony siedzieć w 4 ścianach,byle tylko nie ulec pokusom to też bez sensu. Może ustal sobie,że pijesz 'co drugi wypad',a na te pozostałe bierz butelkę wody,albo zamów wodę,herbate,czy nestea, jak ktoś spyta czemu ty tylko tak,to powiedz,że jest taki upał,masz problemy ze zdrowiem,a ty wybietnie się źle czujesz i wolisz nie pogarszać stanu albo,że musisz jeszcze coś dzisiaj zrobić?Niby głupie,bo nie trzeba się tłumaczyć,ale wiadomo jak to jest w towarzysstwie..No a jak już wybierasz się na wypad alkoholowy to może wtedy nie piwo,którego można pić sporo i dzięki któremu rośnie brzuszek,a jakieś drinki z colą light,albo wino? Ja tak zawsze robię,nie zawsze jest łatwo,no ale... A i jeszcze jak idę na wypad na zakupy i jest 'ten moment' gdzie skręcamy coś zjeść/na lody, to wtedy staram się wziąć albo sałatkę,albo coś z dań np. z green pointu,czy czegoś takiego, teraz w galeriach jest pełno takich lokali gastronomicznych dla ludzi dbających o wagę. Często też zamiast jedzenia/lodów po prostu wybieram kawę z mlekiem,tak żeby coś kupić,a jednocześnie nie mieć wyrzutów sumienia.. Ale się rozpisałam ;d Powodzenia!

  • 001basiaa

    001basiaa

    6 sierpnia 2013, 15:43

    ojej.. zdrowia! ;*