Dla mnie weekend to w sprawach diety prawdziwa zmora.
Od razu mam zachcianki a moja motywacja idzie gdzies w kat.Wczoraj tez wieczor mozna zaliczyc do porazek chociaz caly dzien tak dobrze mi szlo.To chyba najwazniejsze co musze przezwyciezyc...te weekendowe obzarstwa,bo w tygodniu nie mam problemow z trzymaniem diety ale w piatek wieczor jak na zawolanie dopada mnie totalna ochota na wszystko czego akurat nie powinnam jesc.No nic
dzis ide sie poruszac ze znajomymi a od jutra bedzie latwiej.Do piatku?Mam nadzieje,ze nazbieram sil zeby i weekendy byly ok.
anesia9009
22 kwietnia 2007, 12:24Zgadzam sie z tobą bo wtedy sie chce wszysrko jesć bo nie ma sie co ze soba zrobić :p
motylek74
22 kwietnia 2007, 12:21jest najgorszy!!!!Tyle pokus. ja mam dzisiaj zły humorek więc dodatkowo zaliczam nadprogramowe kalorie. No wiec jestem podwójnie wściekła ale nadal optymistyczna.....Jutro bedzie lepiej. Nie damy się :) Pozdrawiam cieplutko
agusia01990
22 kwietnia 2007, 12:17tez tak mam w weekendy bo nie mam się czym zając więc jem :( no ale teraz jak mi sie nudzi to sobie ćwicze albo wychodze na spacer :D ;) polecam! ;) buźka :*
Pimpekk
22 kwietnia 2007, 12:14Hejj... nie poddawaj sie w weekendy ;)) jak jest ładna pogoda idź lepiej gdzieś na spacerek ;)) pomyśl, ze robisz to dla siebie ;) zrób sobie prezent na wakacje ;)) pozdrawiam !!! :)