No i po weekendzie....bardzo zreszta udanym(niekoniecznie pod wzgledem diety).W sobote caly dzien biegalam po mieszkaniu i wynajdowalam sobie zajecia bo ja tak mam ze jak slonce zaswieci to nagle mnie olsniewa co by mozna bylo w domu pozmieniac.Wieczor tez wyskakalam pare kalorii bo bylam z mezem i z jedna z vitalijek na imprezie wiec sobota byla wyjatkowo aktywna!!!W niedziele za to leniuchowalam oprocz tego ,ze mialam gosci....wiec mimo pieknej pogody nie bylo nic,co mogloby mnie zmusic do wysilku fizycznego.Za to od dzisiaj zaczynam.....na popoludnie zaplanowalam prasowanie a pozniej wskakuje na moj rower treningowy i bede spalac kalorie.Nie wiem ile w pierwszy dzien wytrzymam ale jak narazie checi mam wiec trzeba to wykorzystac.No i od dzisiaj koniec slodyczy.....i bede probowala utrzymac ten moj 1000,bo na wielkie dietowe wyzwania mnie nie stac.Pozdrawiam was berdzo goraco!!!!
P.S.Wlasnie spalilam 350 kcal na rowerku!!!!i bardzo sie ciesze,ze za cos w koncu sie wzielam!!!
gelbkajka
25 lutego 2008, 21:42Zapraszam na to chrzczenie bo drzwi i wykonczenie drewniane wiec zeby sie nie rozeschly :))) Buziaki !! i pozdrawiam (Twoja polowke tez :))
truskaweczka230
25 lutego 2008, 17:01tak masz racje najlepiej wszystko malymi kroczkami i te okropne słodyczne bez nich na pewno 100% łatwiej sie chudnie.ale teraz postaram sie wytrzymac te 6 tygodni zobaczymy czy dam rade