Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
nic nie idzie po mojej mysli....
28 lutego 2008
W tym tygodniu nawet sie trzymam...ale wczoraj stanelam z ciekawosci na wage i ani drgnie....zdaje sobie sprawe,ze to ze wzgledu na zblizajace sie babodni wiec sie nie zalamuje,bo wiem ze pozniej bedzie efekt.Przetrzymam!Wczoraj znow wskoczylam na rowerek ale stac mnie bylo tylko na 350 kcal bo kolano troche strajkuje wiec musze uwazac....no i zaczelam a6w....zobaczymy na ile starczy mi zapalu....maz sie przylaczyl jak obiecal wiec musze to wsparcie wykorzystac.Zaraz zabieram sie za papiery bo mam ich naprawde duzo...a do pracy dzis na 17.30 wiec to tyle jesli chodzi o mily wieczor!!!Milego dnia....
gelbkajka
29 lutego 2008, 16:43Wlasnie ze dam rade- bo jak nie ja to kto ?? :)) Tylko dlaczego sama buuuu.... Musze ich za dupska chwycic i konsekwentnie zmusic do pomocy. Bo oni sie przyzwyczaili ze mamusia wszystko sama jak zosia-samosia...buzki!!
anettaffm
29 lutego 2008, 08:28zaskoczylas mnie.pare dni nie zagladalam ,a ty tak ladnie dietkujesz!dajesz mi dobry przyklad.koniecznie musze sie wziac za siebie.pozdrawiam!
gelbkajka
28 lutego 2008, 08:25trzymaj sie trzymaj !!! waga czasami psoci ale naszym zadaniem jest trzymac sie w pionie :)) Bedzie dobrze:)) Pozdrawiam cieplutko!!