Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Jak spieprzyłam swoje ciało.


To może początek mojej historii.Dawno już o tym zapomniałam, ale że trafiłam dzisiaj do Vitalii, to będę prowadzić ten pamiętnik w miarę rzetelnie i zacznę naprawdę od POCZĄTKU.

14-16 lat - na początku zaczęłam świrować. Moje ciało z dziecięcego zaczęło stawać się ciałem kobiety. Ćwiczenia, dieta, ćwiczenia, dieta, tabletki na odchudzanie, nic nie jedzienie, tabletki, wymiotowanie (tylko kilka razy), aż w końcu znalazłam się w szpitalu. Na chwilę dosłownie, ale trochę się uspokoiłam. Jednak nigdy więcej nie było już normalnie, zawsze miałam problem z tym jak wyglądam. Nie pamiętam czy był czas kiedy byłam z siebie zadowolona. Zawsze się odchudzalam, szczerze mówiąc nie wiem z czego.

Po 16 roku życia waga skoczyła mi do ponad 50 kg, ale wyglądałam spoko. Oczywiście próbowałam różnych diet i ćwiczeń. Dukany, srany, detoxy, jabłkowe, głodówki, kapuściane itd.

NO I PROBLEM ZACZYNA SIĘ TUTAJ. 20-22 lata, po pierwszym roku studiów moja waga sięga 63 kg. Postanowiłam pójść do dietetyka. TO BYŁ NAJWIĘKSZY BŁĄD W MOIM ŻYCIU. Na początku oczywiście było super, chudłam szybko i wiadomo, że byłam szczęśliwa. Waga spadła do 55 kg. Było ciężko, jadłam beznadziejnie mało, za mało. Zaczęłam zauważać sama oraz ludzie z którymi przebywam też mi to mówili, że to co jem na tej diecie to stanowczo za mało!!! I rzeczywiście, jak teraz o tym pomyślę, to jest kosmicznie mała ilość jedzenia. Nie dziwię się, że szybko chudłam. Każdy by schudł. Zaczęłam analizować całą sytuację, 'a co będzie jak zacznę jeść normalnie?', oczywiście dietetyk zapewniał, że wszystko będzie dobrze. Przy okazji, powoli zaczynał tracic w moich oczach szacunek, no bo oprócz tego, że jest dietetykiem to jest w pewnym rodzaju psychologiem. Gadał, gadał, gadał, nie do zdzierżenia rady..Nie lubię bredni, bezsensownego bełkotu, analizuję wszystko.. I właśnie tak suchając jego cudownych rad zaczynałam źle o nim myśleć. Motywacja oczywiście spadała. Wyjechałam w miesięczną podróż do Rosji, oczywiście nie dało się tam utrzymać diety, jadłam normalnie, oczywiscie nie było to super fit jedzenie, ale bez przesady. Wróciłam z kilkoma kg cięższa. No i poszło. Niedługi czas po tym przestałam się oddzywać do dietetyka, on napisał tylko jednego sms'a i nigdy więcej nie miałam z nim kontaktu. Zapłaciłam 3000 zł, za cały ten cyrk, który doprowadził mnie do tego, że nie mogłam jeść normalnie, bo zaraz przybywało mi na wadze. Dzisiaj ważę około 79 kg, na całym ciele mam rozstępy, zachorowałam na insulinooporność i w międzyczasie miałam operację na nogę, to unieruchomiło mnie, zablokowało ruch, nie mogłam ćwiczyć i w ten sposób pogrążyłam się do końca. W tym wszystkim jest jedna ważna rzecz, którą w sobie cenię, jestem silna i się nie poddaję. Nie załamałam się tym, że nagle w ciągu tylu lat z 45 kg waże 79 kg, co jest szokujące. Daję radę. Obiecałam sobie, że się od tego wszystkiego odbiję i dam radę. Dlatego tutaj jestem, bo potrzebuję kogoś z zewnątrz mającego podobny problem, potrzebne mi Wasze wsparcie. Nic tak nie motywuje jak wiara, pomaganie wzajemnie i rozmowy osób, które łączy ten sam problem. Potrzebowałam anonimowości, ponieważ to trudny temat. Cieszę się, że tutaj trafiłam. Kończę z tą historią, ciężko było mi o tym wszystkim napisać, wolę wziąć się odrazu do działania i pisac o teraźniejszości.. Ale zaczynając ten pamiętnik, opisanie historii było moją powinnością.

  • wrzzz!

    wrzzz!

    12 lipca 2013, 21:39

    mój problem też zaczął się na studiach.... wręcz znienawidziłam ten okres, studia srudia itp. odłączyyłam się od ludzi, ale nigdy nie zamierzałam iść do dietetyka. niebardzo w to wierzę szczerze mówiąc. po prostu mniej żreć MŻ i z umiarem wszystko i jakos poleci w dóół... chyba :< najważniejsze to się nie poddawać, mnie najbardziej dobija nie moje zdrowie - a ludzie, którzy zmienili do mnie stosunek, gdy przytyłam. to da się zauważyć. dasz sobie radę, będę tu do Ciebie zaglądać! powodzenia!! :*

  • pitroczna

    pitroczna

    12 lipca 2013, 15:21

    podziwiam za wewnetrzna sile, wole walki i to, ze nie dalas sie przytloczyc przez te wszystkie zle doswiadczenia. oby to byl pierwszy dzien Twojego nowego zycia, w ktorym wszystko juz pojdzie po Twojej mysli! w grupie sila. pozdrawiam i trzymam mocno kciuki!

  • Caatty18

    Caatty18

    12 lipca 2013, 14:47

    Kochana dasz rade, jestem z Tobą !:*

  • wiwii

    wiwii

    12 lipca 2013, 14:46

    14-16 i po 16 to taka sama historia jak moja. Mam nadzieję, że będąc na tym portalu w końcu wszystko się unormuje. Życzę Ci powodzenia i wierzę, że dasz radę! :*

  • joluniaa

    joluniaa

    12 lipca 2013, 14:43

    jestes bardzo mlodziutka wiec powinnas sobie poradzic z dieta ,przy dobrym odzywianiu i ruchu schudbiesz bez problemu,,,tylko sie nie poddawaj,,jak bylam w twoim wieku z 52 przytylo mi sie do 62 i malo jadlam ale godzinami biegalysmy,graly w ;pilke ,uzywalysmy hula hop i waga sama leciala bez zadnych dietetykow.....zycze ci powodzenia,,,,,jola

  • Invisible2

    Invisible2

    12 lipca 2013, 14:40

    No niezła historia.. W sumie każdy powinien ją przeczyta, nie zawsze dietetyk ma rację.. Odchudzanie z Vitalią jest na prawdę skuteczne i pomocne!! :) Jeszcze będzie dobrze, oby się nie poddawać. POWODZENIA!!! :D

  • Invisible2

    Invisible2

    12 lipca 2013, 14:39

    N