Achhh. No i po imprezie.. Jak tu napisać cokolwiek skoro było tak cudownie ?! Skończyliśmy imprezę o 6 rano, były łzy wzruszenia, pełno śmiechu, miłych słów, cudownych niespodzianek, mnóstwo zabawy i tańców i 36 cudownych osób, które sprawiły, że ten wieczór stał się niesamowity. Miny rodziców- nie do opisania ! Nie spodziewali się nic. Przywiozłam ich pod hotel z zawiązanymi oczami i stoperami w uszach. Stanęli nic nie widząc nic nie słysząc, ściągnęli sprzęt z uszu, usłyszeli marsz weselny, już zaczęli się śmiać i krzyczeć, ze jestem wariatką :) po czym ściągnęłam im opaski z oczu i przed sobą zobaczyli czerwony dywan po którym doszli do gości. Rodzina rozrzucona po całej Polsce najbliżsi znajomi, którzy przyjechali specjalnie na tę okazję. Reakcjca- KOSMOS! Nie wiedzieli co się dzieje. Myślę, że to był niesamowity prezent. Sama jestem z siebie dumna, usłyszałam tak wiele miłych słów i gratulacji, że jestem cudowną córką. Mój brat, udawał, że nic się nie wydarzyło. Rżnął głupa i tyle. Nie powiedziałam rodzicom o tym co zrobił.
Przez łikend jadłam brzydko, było oczywiście w cholerę ciast i jedzenie.. Nie dało się oprzeć.
Dzisiaj powrót do rzeczywistości, który mnie przybił. Złapałam małą deprechę. Siedzę w pracy i marzę, żeby wrócić do domu i położyć się zawinięta w koc z książką (którą sobie wczoraj kupiłam--->Asa Larsson ''W ofierze molochowi'') .. To nie był dobry pomysł, bo czytać to ja powinnam notatki, bo za 8 dni mam poprawkę na uczelni z inżynierii procesowej, więc po prostu zajebiscie, że jeszcze nie zaczęłam się uczyć. Mam ogromny stres. Nie panuję nad nim. W sobotę bądź przyszły wtorek idę w końcu na pobranie krwi, czas na kontrolę. Nie czuję się za najlepiej. Nie jestem systematyczna w braniu leków na insulinę, to mnie gubi.
Mimo lekkiej deprechy, mam w sobie motywację na zdrowe życie, chce mi się ładnie jeść i ćwiczyć. Postaram się dzisiaj utrzymać w ładnym jedzeniu. Ćwiczenia odpadają. Wczoraj dostałam @. Być może to zwiększyło moją humorzastość.
Idzie jesień. Czuję ją w powietrzu. Cieszę się tak bardzo ! To moja ulubiona pora roku. Ten klimat, zapach, liście, ponure niebo, deszcz, parasol, płaszcz, swetry. Kocham chodzić w moim mieście nad staw powiedzmy przy parku, kiedy zapada zmrok. Jest niesamowity klimat, te latarnie, zapach chłodnego powietrza, cudowne niebo, taka dziwnie cudowna aura. Uwielbiam być wtedy sama z własnymi myślami. To mnie wprowadza w uspokojenie, które jest mi potrzebne przy wiecznym rozdrażnieniu.
Tęsknię za pływaniem.
Mam lęk przed tym, że kiedy zacznie się semestr nie będę miała na nic czasu.
Studia źle wpływają na mój stan psychiczny, wiecznie się stresuję, jest ciężko, nie mam dla siebie czasu. Kiedy przychodzi sesja przechodzę katorgi... Właściwie za każdym razem spada moja odporność i choruję, to sprawia, że nie mam na nic siły i jeszcze bardziej zżera mnie stres. W zeszłym roku przechodziłam koszmar, przez jakieś 3 tygodnie (w czasie sesji) codziennie spałam może z 3 godziny każdego dnia. Czasami te 3 godziny były z co 10 minutowymi przebudzeniami, z drganiem ciała i łapaniem oddechu jakbym się dusiła, miałam wrażenie, że mdleję przez sen. Miałyście kiedyś tak ? To było coś strasznego. Nie rozumiem siebie, przecież nie jest tak źle. To wszystko jest do przejścia. Podobają mi się moje studia, lubię ludzi z grupy, mam dużo znajomych wychodzimy razem pomagamy sobie na zajeciach itd..... W czym tkwi problem? W tym roku było trochę lepiej, tzn lepiej dawałam sobie radę ze stresem. A teraz znowu dostaję do głowy. MUSZĘ SIĘ OGARNĄĆ.
Pozdrawiam
Meggi
pitroczna
27 sierpnia 2013, 12:12cudowna niespodzianka dla rodzicow wyszla, naprawde dalas czasu :) a za Ciebie i studia trzymam kciuki, na pewno nie bedzie tak zle!
levitacja
27 sierpnia 2013, 10:57wiem, wiem tylko mnie zdziwiło ,że po miesiącu wcześniej na postach szybciej wyłaziło, ja jeszcze stosuje kociego pazura, po tym to mam tyle tego na twarzy :O
montignaczka
27 sierpnia 2013, 10:46ja mam tylko 6,5...to z kolei za malo troszkę, ale lepsze to niż nic :) miałam więcej,ale nową drogę otworzyli :D
levitacja
26 sierpnia 2013, 20:02..i jeszcze zapach palonych liści i dym snujący się przy ziemi...mam tą samą melancholię :) Wspaniale ,że się udała impreza. Znam chyba uczucie, które opisałaś. Może medytacja?
Justynak100885
26 sierpnia 2013, 15:54super, ze wszystko sie udalo po Twojej mysli skarbie :)))) niestety najgorsze po takich imprezach sa wlasnie ilosci jedzonka ktore zostaja ;/ lecz teraz juz grzecznie^^ booziolki :*************
ada2304
26 sierpnia 2013, 14:52chyba nie znam nikogo kto by tak lubił jesień :D fakt powietrze po deszczu jest tak rześkie że aż chce się żyć i drzewa we wszystkich kolorach cudne! A jesli chodzi o sen to często mi się zdarza ze mam takie uczucie jakbym spadała w dół, ale lubie to uczucie;) a do studiowania podejdź moze bardziej na luzie.. wiem łatwo napisać ale moze akurat tego roku nie będzie tak źle więc niepotrzebnie narazie się nie nakręcaj :)