Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Detox i treningi czas start!


Witam, w środę rano dopadła mnie @. Z tego powodu aż do dziś miałam dni laby. Niby miałam czas na regeneracje, ale brakowało mi ruchu i czuje sie dziwnie z tego powodu. Mam potrzebę ruszyć z dupskiem i zrobić naprawdę dobra robotę. Czuje sie nakręcona. Od jutra zaczynam kuracje z kroplami na pasożyty- nie mam ich (prawdopodobnie), ale od tego zaczyna sie akcja wyeliminowania kandydozy. 15 lipca idę do lekarza, zeby mnie przebadał, wg mnie mam zagrzybiony organizm od środka, jeśli jeszcze nie wiecie nic na temat grzybów Candida, to poczytajcie. Ja po zgłębieniu tematu stwierdziłam, ze jest to powód moich problemów z insulina co za tym idzie wagą. Oprócz tego uważam ze inne objawy które mi doskwierają sa właśnie wynikiem tego co dzieje sie w środku mojego organizmu. Dlatego od jutra zaczynam. Polega to na tym ze eliminuje z diety na 11 dni cukry, produkty mleczne ( używam tylko mleka roślinnego albo koziego), wszelkie sery, zboża (oprócz żyta) no i oczywiście alkohol. Jutro mija 2 tydzień kiedy powoli wprowadzałam te zasady i przez ten czas juz udało mi sie troche zrzucic. Oprócz tego zaczynam brać spiruline i chlorelle, które sa czystym darem natury o naprawdę zbawiennych właściwościach, a zwłaszcza przy kuracjach detoxowych. 

Jutro w planach bieganie z M., a we wtorek zajęcia fitnes z rana. Ostatnio przez @ nie poszłam na zajęcia wiec to tym razem bedą to moje pierwsze- zobaczymy co z tego wyjdzie :) zajęcia poranne, wiec walka z pobudka, a pózniej wiem ze dzień staje sie piękniejszy. Myśle o tym zeby wrócić do jogi. Może jeśli znajdziemy czas to uda sie wieczorami robiąc jogę dla dwojga takie niedlugie treningi które sa świetne. Uwielbiam je naprawdę, bardzo zbliżały mnie i M. Do siebie. Czułam sie po nich doskonale. W następnym wpisie porzucę link do fajnych ćwiczeń. 

Przez  weekend byłam na panieńskim, a pózniej pojechałam do Wro do moich dziewczyn. Spędziliśmy miły wieczór :) kocham wracać do domu rodzinnego, jednak juz po dwóch miesiącach mieszkania w Krakowie razem z M. bardzo sie przyzwyczaiłam i pokochałam to życie tak ze wracam teraz z uśmiechem na twarzy i nie moge sie doczekać aż sie z nim zobaczę i spędzę resztę niedzielnego popołudnia i wieczór. W końcu będę mogła sie do niego przytulić a nie tylko do samej kołdry jak przez likend :D 

To był likend laby i babskich spotkań, teraz czas wrócić do miłości, codziennego życia i startować z treningami i detoxem. Czuje sie zmotywowana i szczęśliwa! Życzę Wam miłego tygodnia! Pracowitego w sport i zdrowego w odżywianiu i nie tylko. Zróbcie coś dla siebie ! Bądźcie z siebie zadowolone! Do jutra!:)

  • Kathieee

    Kathieee

    21 czerwca 2016, 13:47

    Przyznam szczerze,ze o kandydozie nie słyszałam, a z tego co mówisz to faktycznie warto co nieco się o tym dowiedzieć - zaraz po południowo zgłębię temat :-) Mikroalgi to już bardziej znajomy temat, jednak jeszcze nie próbowałam skorzystać z ich podobno cudownych właściwości, może właśnie wakacje to dobry okres by takie nowości wprowadzać do swojego życia :-) Powodzenia w diecie i porannych pobudkach na ćwiczenia, aż zazdroszczę takiej pozytywnej energii jaką u Ciebie tutaj widzę :)

    • MeggiNorth

      MeggiNorth

      21 czerwca 2016, 15:15

      Poczytaj bo naprawdę mi dało to dużo do myślenia. Ja od wczoraj zaczęłam algi. Wysyłam Ci moja pozytywna energię! :) trzymaj sie kochana:*

  • _czarodziejka

    _czarodziejka

    20 czerwca 2016, 15:03

    Fajny weekend, taki pełen odpoczynku i przyjemnych atrakcji :) Każdemu należy się taki czas :))) Powodzenia w dalszej walce z kilogramami!! :)

  • angelisia69

    angelisia69

    19 czerwca 2016, 14:31

    no taka dietka przysluzy sie i figurze,ogolem powinno sie ja stosowac jak najdluzej.eliminacja cukru zawsze jest dobra,jednak z owocow ciezko byloby mi zrezygnowac a to fruktoza :/ Ja tez jak mam dzien wolny czuje sie dziwnie,ale jednak organizm zasluguje na regeneracje.Pozdrawiam

    • MeggiNorth

      MeggiNorth

      20 czerwca 2016, 10:27

      Ja z owoców zrezygnuje tylko na 11 dni wiec jakoś chyba dam radę, chociaż szkoda mi bo sezonowe owoce same mi teraz wchodzą w drogę :D