Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Dzień 61-64


Wracam do żywych i nie tylko ja.Mój pożalsieboże szwagier wylądował w szpitalu w stanie krytycznym nogę chcieli mu amputowac musieli go przywiązać do łóżka.Diagnoza "marskość wątroby " facet 32 lata,ale jak to mówią" złego diabli nie biora"wylizal się z tego oczywiście przeszczep wątroby potrzebny.Swoją drogą w Polsce alkoholik by wątroby nie dostał a w Holandii owszem.Oczywiście rozwód nieaktualny bo on moja siostrę tak kocha i on tylu osobą pomógł "tak najbardziej naszej rodzinie wszystkich wpedzić w nerwice",ale koniec jak chce sobie zniszczyć życie to proszę bardzo ja jeszcze trochę powalcze ale też już sił nie mam.On jeszcze się kazał modlić za siebie bo on nie chce umierać oczywiście prawie całe ostatnie noce się za niego modliłam,.Dobra kończę pisać o tym debilu bo i tak się nie zmieni i pewnie po przeszczepie odrazu wyprubuje nową wątrobę ale ja to mam gdzieś już 

Dieta utrzymana tzn.0 słodyczy i innych świństw.,ćwiczenia raczej spacerowe no i  rano po 100 brzuszków, pajacykow, przysiadow .Brzuch znowu boli ale pewnie z nerwów no ale już się nie będe wpieprzać koniec....

  • angelisia69

    angelisia69

    5 sierpnia 2016, 13:21

    czekam na powrot ;-) jak zabek?

  • aluna235

    aluna235

    5 sierpnia 2016, 10:17

    Nie wiem tego na 100% ale chyba w każdej rodzinie trafia się taka "czarna owca", od toksycznych ludzi chroń nas Boże. Amen Trzymaj się kochana, pozdrawiam