Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Co dalej....


Dieta Vitalii wygasła a ja nie wykupiłam nowej, bo prawię z niej nie korzystałam- taka prawda. Chyba podświadoma chęć usystematyzowania czegoś mnie nakłoniła do zakupu ale nie jestem taka systematyczna, nie umiem działać jak w zegarku i nic z tego. Już nie wiem co robić. Dalej tylko 68kg i nic w dół. Za 3 tygodnie jadę do domu i bardzo chciałam dobrze wyglądać, liczyłam na 65kg i nic. Chodzę na siłownię i basen ale jak przychodzi słaba chwila- zbyt często w ciągu jednego dnia- to nie umiem się oprzeć. Wyglądą na to, że ktoś z moją tendencją do tycia nie może sobie pozwalać tak jak inni. A tu przychodzę po pracy do domu a mój Kochany mówi: zjemy sobie kurczaka z frytkami na kolację? No i ja oczywście już nie umiem odmówić. I  co z tego, że kurczak z folii ani grama tłuszczu a frytki z piekarnika zamiast oleju to i tak za dużo dla mnie na wieczór. A jeśli w domu są chipsy czy ciastka to nie umiem się oprzeć. Może to zabrzmi brutalnie ale mój facet wpływa na to, jak wygląda moja dieta. Bo jemu przecież zakazć jeść nie mogę a kiedy on kupuje takie pyszności ja nie umiem się oprzeć ani troszkę. Pomijam już fakt, że do ślubu zostało mi 4 miesiące:( Dziewczyny pomóżcie! Co robić:( I do tego ten mój problem tabletek. Może od nich też tak nie mogę schudnąć anty nie działą dobrze wiem, ale chcę je jeść jak na razie, z wiadomych przyczyn i do tego boję się, że jak odstawię to oczywiście będę mieć okres w dniu ślubu znająć moje szczęście. Już nic nie wiem. Jestem załaama choć dzisiaj dobrze mi idzie, zdrowo jem od rana i zaraz wychodzę na basen, więc po powrocie do domku postaram się zjeść coś na prawdę lekkiego i mało kalorycznego. Proszę pomóżcie!:(