Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
DIETA DZIEŃ 1, oczyszczanie dzień 2.


Jakkolwiek to zabrzmi - nie chciałam tu wracać. 

Wszystkie wiemy dlaczego.

Odchudzamy się; ćwiczymy, dajemy z siebie wszystko, przerzucamy na zdrową żywność - cuda na kiju wyczyniamy, co by wreszcie móc stanąć przed lustrem i z czystym sumieniem stwierdzić:

- Tak, podobam się sobie.

Ja się sobie nie podobam i dlatego znowu tu jestem.

Przejście w tryb 'mama' - jakby nie było siedzący, bo w większości w domu sprawił, że przytyłam. Zawsze byłam jak to mówią grubej kości, codziennie rozbierając się do wieczornego prysznica widziałam, że tu czy tam misięprzytyło, ale na Boga to co zobaczyłam wczoraj na wadze przeszło moje najśmielsze oczekiwania.

68,4kg - aż tyle nie ważyłam NIGDY. No, może poza okresem kiedy byłam w ciąży, ale to się przecież nie liczy. A więc NIGDY. Niedawno skończyłam 25 lat i widzę, że moja tendencja do tycia wzrasta z wiekiem. Moja mama jest osobą puszystą, dlatego jak najszybciej muszę opanować swoje napady głodu i [przede wszystkim] zajadanie się słodyczami. Dlatego tu jestem.

Jeśli chodzi o diety - nigdy nie byłam na żadnej określonej od A do Z. Ufałam sobie, jadłam do 1000kcal dziennie i udało mi się kilka kilogramów zgubić.

Tym razem przed 1000kcal postanowiłam się oczyścić. Wczoraj cały dzień na wodzie, a dziś rozpoczęłam dietę owocowo - warzywną Mai Błaszczyn. Po tym czasie standardowo 1000kcal i nauka zdrowego trybu życia.

No to START [po raz kolejny i znowu mam nadzieję, że ostatni].

WAGA POCZĄTKOWA: 68,4kg

8,5 do zrzucenia MUSOWO, pozostałe 3 według ambicji.

HAVE A NICE DAY!