Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Następne urocze popołudnie......pod kocykiem!


Eh,.....zimno, szaro i ponuro. Tak samo jest z dietą.Trzymam reżim tylko nie mogę jeszcze wyeliminować słodyczy. Po prostu nie mogę staram się i nic.
Poprzedni tydzień był średni pod względem dietowania ,bo obskoczyłam wszystkie bliższe koleżanki i nie przyznałam się,że poczułam zew natury i się odchudzam, bo nadchodzą zmiany:( Nie obżerałam się na siłę tym co dostałam,ale jakby nie było coś zjadłam.
Nie wchodzę na wagę, bo nie czuję, żeby mi ubyło z jedno deko przynajmniej. Z drugiej strony po co chorować jeszcze z tego powodu. Nie wchodzę nie zadręczam się.
Zaczęłam na nowo robić brzuszki i dzięki Bogu, bo już po dwóch dniach czuję ,że brzuch się troszkę spłaszczył. Narzeczony namawia mnie jeszcze na ponowne pedałowanie na rowerze stacjonarnym. Oczywiście bardzo chętnie, ale najpierw chciałabym zmienić "scenografię" w moim pokoju, aby było więcej miejsca i wstawię ten rower . Tylko nigdy nie wiem jak mam jeździć,żeby było dobrze. Cała zimę jeździłam po godzince a zbytnio efektów na moich nogach nie zauważyłam:(
Jak na razie spędzam bardzo leniwie czas jak w tytule pod kocykiem, bo zimno u mnie w domu ,szczególnie u mnie w pokoju. Wiem leń jestem , ale od paru dni wychodzę z założenia - raz się żyje dlatego wszystko dla ludzi, ale z umiarem.
Chciałam dodać,że oczywiście cały czas marzą mi się te 3 kilogramy zgubione we wrześniu i będę się starała żeby ich nie było.