Praca w przedszkolu nie wypaliła, ofert stażu w ogóle nie ma. Jednym słowem bezrobotną jak byłam tak jestem.Najgorsze są takie same dni, które mi przeciekają przez palce.Wstaje, doprowadzam się do porządku, idę po zakupy, potem czekam na obiad robiąc wszystko żeby nie oszaleć z nudów, po obiedzie znów robię cokolwiek mi przyjdzie na myśl, wieczorem rower, brzuszki, film na dvd i spać. Ciężkie jest życie gdy najbliżsi znajomi pracują a Ty siedzisz w domu:( ....i te cholerne podjadanie z nudów, które nie pozwala mojej wadze iść w dół już od dwóch mcy.
J. pracuje całym tygodniem.Jak na zbawienie czekam na weekend kiedy możemy pobyć ze sobą dłużej. Zaczynamy myśleć już trochę poważniej o wspólnej przyszłości, która o zgrozo jest uzależniona od tego czy będę miała pracę czy nie:(. Jak to ostatnio J. stwierdził są duże szanse, że zamieszkamy razem jeżeli dostanę pracę, a za dwa lata to już należy zalegalizować związek.
Ale narazie nic się nie zmienia.Nie spodziewałam się nawet,że kiedykolwiek będę tak nie zadowolona z dłuższego wolnego.