Długo mnie nie było...tzn byłam,ale nie pisałam. Stwierdziłam,że nie ma co strzępić klawiatury po próżnicy.Wstyd mi było przyznać,że od momentu ostatniego wpisu zrobiłam się po prostu łakoma! Tak, tak ŁAKOMA!!!Pochłaniałam wszystko co wejdzie, ile wejdzie i kiedy.
Jak tak sobie przeczytałam swoje wcześniejsze wpisy to naszła mnie myśl,że ja cały czas jestem łakoma,a pisać mogę wszystko: o tym jak mi jest źle, niedobrze, nikt mnie nie rozumie itp itd, ale nie pisałam,że zamiast ruszyć dupsko i ukrócić sobie przyjemności jedzeniowe najlepiej było napisać,że nie mogę schudnąć, bo .....i 150 powodów............a i jeszcze przysięgać na Chiny Ludowe ,że od jutra zacznę i jak już zacznę to w tydzień 10 kg zejdzie.
Więcej powiem: rok 2013 był dobry. Dużo dobrego zadziało się w życiu(oczywiście poza odchudzaniem),ale w pewnym momencie zapomniałam,że ja jestem całe życie na diecie i folgowałam sobie. I to było boskie uczucie. Człowiek się męczy od 15 roku życia,aż tu w pewnym momencie zapomina o tym i bach! Daje na całego!
I dopiero dzisiaj jak weszłam na wagę i pokazało mi się 89 kg to zapragnęłam wrócić do diety. Najnormalniej w świecie przestraszyłam się. Nie chodzi już o ładny wygląd, ale o zdrowie.
Chciałabym pod koniec tego roku zajść w ciążę. Ale w takim stanie,to się naprawdę obawiam.
No więc po raz setny zaczynam. Nie wiem jak będzie,ale zaczynam.
vevina
5 stycznia 2014, 10:29nie oszukuję się :) po porostu nie zmieniam, bo na dniach mama nadzieję będzie się już zgadzało :)) waga początkowa niestety się zgadza i tu nie mam zamiaru kłamać:) Ty też dasz radę - zobacz jaka droga jest przede mną