Wczoraj był pierwszy dzień, kiedy byłam prawie zadowolona z jego przebiegu, jeśli chodzi o dietę. Smaczne, zdrowe jedzenie i tylko jeden mały deser. No i bez późnego podjadania. Wieczorem piwko ze znajomymi, ale też tańce. Było bardzo sympatycznie :) Jedyne, czego zabrakło, to tego, żeby było kilka mniejszych posiłków, a nie 3 większe. No i deser mógłby być zdrowszy ;)
Dzisiaj natomiast jest szansa, że będę całkowicie zadowolona! Rano się wyspałam, zjadłam smaczne śniadanko i... UWAGA, UWAGA... poćwiczyłam!!! Mimo że nie planowałam. Znalazłam przypadkiem aplikację z 30-dniowymi wyzwaniami, coś jak 30-Day Squat Challenge. Robiłam to rok temu (wydrukowałam sobie papierową wersję) i całkiem nieźle mi szło. Aplikacja jest jeszcze o tyle fajna, że zawiera różne poziomy tych wyzwań i są one na rozmaite partie ciała. Ponadto ćwiczenia się zmieniają. I tak np. wyzwanie "pompkowe" w wersji dla początkujących zaczyna się od 3 pompek. Podczas tych 30 dni są też pompki przy ścianie i "damskie" pompki. Kolejny poziom ma więcej bardziej skomplikowanych wersji tego ćwiczenia. Zaczęłam dzisiaj "Ab Exercises", "Push Ups" i "Squats". Wersje dla początkujących. Zobaczymy, jak pójdzie dalej, ale jestem dobrej myśli :)
Wiem, że ćwiczenia to coś, co powinno być normą, ale ja i ćwiczenia w domu jakoś się nie lubimy. W ogóle trudno jest mi się zmobilizować do jakichkolwiek ćwiczeń (skończył się karnet, skończyło się chodzenie na basen...), ale muszę. Nawet nie dlatego, że chcę schudnąć (choć to też), ale głównie dla zdrowia i kondycji - trzeba się przygotować do chodzenia po moich ukochanych górach! Chcemy z moim Ł. jechać w marcu/kwietniu i dobrze by było mieć siły po nich ganiać :)
angelisia69
10 grudnia 2015, 16:54ale cwiczenia w domu maja wiele plusow: darmowe,zawsze czynne i nie trzeba dojezdzac.Ja traktuje pokoj cwiczen jak silownie.Wybija godzina zero,zamykam sie i wyobrazam sobie ze jestem na silce,skupiam sie na cwiczeniach i nie interesuje mnie co jest wokol mnie.po cwiczenioach moge wziac prysznic bez zadnych problemow i mam zaooszczedzony czas.
Mglawica
10 grudnia 2015, 17:13Ja wiem, tylko dla mnie najtrudniej jest się zmotywować, bo w domu zawsze jest coś do roboty ;) Na basen chodziłam, bo jak już były wydane pieniążki na karnet, to żal było je zmarnować. Zawsze potrzebuję dodatkowej motywacji, albo chociaż zaplanowania sobie czasu, kiedy będę ćwiczyć, a potem jakoś idzie. Stąd od dzisiaj wyzwania ćwiczeniowe :)