Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Mglawica

kobieta, 35 lat, Poznań

160 cm, 87.40 kg więcej o mnie

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

28 lutego 2019 , Komentarze (6)

Nie zliczę, ile razy zabierałam się do tego wpisu. Ale w końcu nadszedł czas, kiedy NAPRAWDĘ mam dość tego, jak wyglądam i jak się czuję. Czas, kiedy jestem gotowa konsekwentnie trzymać się postanowień. Ile ważę? Dokładnie nie wiem, bo moja waga pokazuje za każdym razem inną wartość. Dzisiaj wahała się między 92 a 88 kg, więc wolę przyjąć wartość najwyższą. I tak będę się skupiać na centymetrach, a waga jest dodatkiem. Co nie zmienia faktu, że NIGDY tyle nie ważyłam. Jestem przerażona, bo nie wiem, kiedy dobiłam do tylu kg. Jeszcze niedawno miałam 8 kg do wyjścia z otyłości I stopnia, a teraz jest ich aż 16! No i balansuję na granicy otyłości II stopnia. Wiem, za to, co jest przyczyną: wieczory z piwem i paczką chipsów lub orzeszków, a jak nie kupowałam słonych przekąsek, to zastępował je np. ser żółty lub paczka szynki. I usprawiedliwianie się, że "przecież cały dzień zdrowo jadłam". I co z tego?!

Przede mną dłuuuga droga. Ale chcę podejść do tematu od innej strony - od strony zdrowia. Wiem, jakie choroby wiążą się z otyłością. Wiem, z czym się wiąże częste picie alkoholu. Na razie jestem zdrowa (na tyle, na ile otyłe osoby mogą być zdrowe), ale boję się, że niedługo przy takim życiu, jakie prowadzę, coś się przypałęta. Dlatego postanawiam:

  • kłaść się spać wcześniej, żeby nie przesiadywać z serialami (i piwkiem, i przekąskami) do późnych godzin nocnych,
  • wstawać również wcześniej i zaczynać dzień od ćwiczeń (choćby rozciągających, 10-minutowych),
  • 2x w tygodniu iść na siłownię lub przynajmniej energiczny spacer,
  • jeść wszystko (za wyjątkiem słodyczy i słonych przekąsek), ale z umiarem - najlepiej do 1800 kcal dziennie,
  • ograniczyć picie alkoholu do spotkań towarzyskich.

I to jest chyba takie minimum, jakie mogę w tej chwili wprowadzić, żeby (na początek) wyjść z otyłości. Nie będzie lekko, oj nie. Ale kto powiedział, że życie ma być łatwe? :)

31 października 2018 , Komentarze (1)

Nie miałam czasu pisać, sporo się działo. Praca, znajomi, szykowanie jedzenia. Dietowo dobrze, choć w poniedziałek miałam jakąś chandrę i kupiłam orzechy ziemne w skorupce o smaku cebulowym (kocham!). Na szczęście po wpełznięciu pod koc i wzięciu szydełka do ręki zrobiło mi się lepiej, więc orzechy wrzuciłam do szafki :) Otworzyłam je wczoraj, bo wpadł znajomy w odwiedziny, więc było co postawić na stole. Skusiłam się na kilka, ale lepiej zjeść kilka w towarzystwie niż samej całą paczkę ;)

Ważyć się miałam w poniedziałek, ale nie mogłam znaleźć centymetra, więc ważenie było wczoraj (tak, jak i wpis). Nie spodziewałam się jakiś super efektów, bo nie przestrzegałam swoich postanowień zbyt skrupulatnie. Na szczęście jest to początek odchudzania, więc spadek był ładny :) Dało mi to nowego kopa motywacyjnego i chęci, żeby kontynuować moją walkę, bo w poniedziałek już byłam gotowa się poddać. Na szczęście chandra minęła, efekty moich wysiłków są widoczne, więc lecimy dalej!

Najbliższe 2 dni będą niełatwe. Jadę do Rodziców, a potem w odwiedziny do ciotek, więc jestem zdana na to, czym zostanę poczęstowana. No ale wszystko w rozsądnych ilościach i będzie dobrze :)

30 października 2018 , Komentarze (8)

  • 2.4 kg
  • 6.5 cm

W ciągu dwóch tygodni. 

:)

28 października 2018 , Komentarze (5)

Weekend w pracy. Dietowo ładnie, jak przystało na dni, kiedy nie mam czasu się zastanawiać, co bym dobrego zjadła ;) Jedynie znowu wczoraj wieczorem było piwko. Kurcze, w tygodniu się udaje, ale w weekendy ciężko, zwłaszcza jak siadamy ze znajomymi, a Narzeczony wyciąga piwo przez siebie uwarzone. No nic, muszę się bardziej pilnować. Jedyna dobra rzecz to to, że nie sięgam wtedy po przekąski :)

Sobota:

  • Śniadanie: wafle kukurydziane z szynką drobiową, serem żółtym i burakiem (wiem, dziwne połączenie, ale UWIELBIAM! <3).
  • II śniadanie: parówki z indyka.
  • Obiad: grillowany filet z kurczaka z ziemniakami i ogórkami kiszonymi.
  • Kolacja: kapuśniak.
  • Wieczorem: piwo.

Niedziela:

  • Śniadanie: wafle kukurydziane z szynką drobiową, serem żółtym i burakiem.
  • Obiad: spaghetti.
  • Podwieczorek: banan.
  • Kolacja: kapuśniak, odrobina popcornu.

Jutro ważenie i pomiary. Mimo, że nie trzymałam się ściśle swoich postanowień, nie miałam jakiś dużych odstępstw. Mam nadzieję, że będę miała się czym pochwalić. Trzymajcie kciuki! :)

27 października 2018 , Komentarze (2)

Jak powiedziałam, tak zrobiłam. 

  • Śniadanie: wafle kukurydziane z szynką drobiową, serem żółtym, pomidorem i burakiem. 
  • II śniadanie: gruszka. 
  • Lunch: parówki z indyka. 
  • Obiadokolacja: ziemniaki, grillowany filet z piersi kurczaka i buraczki. 

Grzecznie, zdrowo :) 

Wieczorem wpadło jeszcze piwko, jako że piątek ze znajomymi. Raz w tygodniu sobie pozwalam. Oczywiście będę dążyć do tego, żeby jak najrzadziej, ale muszę dostarczyć jakieś przyjemności (oczywiście w sposób kontrolowany) swojej słabej "silnej" woli ;) 

26 października 2018 , Komentarze (3)

Nie mogło być wciąż pięknie. Wczoraj wieczorem wpadły chipsy. Ale zrobiłam to z pełną świadomością, bo miałam ogromną ochotę. Zamiast kolacji. W kcal się zmieściłam. Wiem, że to nie jest zdrowe podejście, ale jedyne, jakie wydaje mi się słuszne po moich wszystkich próbach odchudzania się. Kontrolowane podjadanie ;)

  • Śniadanie: wafle kukurydziane z szynką drobiową, pomidorem i jajkiem.
  • Obiad: ryż z mięsem mielonym i warzywami po chińsku w sosie curry.
  • Kolacja: chipsy.

Dzisiaj będzie zdrowiej :)

24 października 2018 , Komentarze (1)

Odkryłam dzisiaj napój, który ma szansę stać się moim ulubionym tej jesieni i zimy :D Smakuje jak czekolada, a cały kubek to niecałe 150 kcal! Jako że nie spożywam nabiału (poza serem, który wprost kocham - innych postaci mój żołądek nie toleruje), podgrzałam napój ryżowy, dodałam łyżeczkę kakao, szczyptę cynamonu i... już! Jest tak pyszne, że aż nie mogę w to uwierzyć! Na takie zimno, jak dzisiaj - jak znalazł :)

  • Śniadanie: wafle kukurydziane z szynką drobiową, serem żółtym, burakiem i ogórkiem kiszonym.
  • Obiad: makaron ryżowy z wołowiną i pieczarkami w sosie sojowym.
  • Kolacja: kotlety serowo-brokułowe.
  • Przed snem: kakao na napoju ryżowym <3

Było pysznie, syto i zdrowo. Ponadto bez zgagi i innych tego typu atrakcji żołądkowych. No i, przede wszystkim, zgodnie z planem :)

23 października 2018 , Komentarze (6)

Dzisiaj wzorowo :) 

  • Śniadanie: 2 kromki chleba z szynką drobiową i ogórkiem kiszonym. 
  • II śniadanie: koktajl z bananem, pomarańczą i burakiem. 
  • Obiad: spaghetti. 
  • Kolacja: kawałek domowej pizzy. 

Jutro walczę dalej!

22 października 2018 , Komentarze (2)

Niedziela była piękna. Mogłam odpocząć, udało mi się trzymać jadłospisu. Niestety, do czasu. Wieczorem pokłóciłam się z Narzeczonym i wpadła paczka chrupków. Natomiast dzisiaj już grzecznie (1865 kcal):

  • śniadanie: 2 kromki pełnoziarnistego chleba z awokado, jajkiem i pomidorem.
  • obiad: makaron ryżowy z wołowiną i papryką w sosie sojowym.
  • przekąska: łyżka kremu cisteczkowo - korzennego (straaasznie miałam ochotę na ciastka).
  • kolacja: kawałek domowej pizzy (mało sera, dużo pieczarek i oliwek).

Ułożyłam wczoraj jadłospis do czwartku włącznie, dzisiaj wszystko kupiłam i przygotowałam co się dało. Teoretycznie mam już też ułożone kolejne dni, ale w piątek, jak będę miała wolne, pewnie coś zmienię. Taki system - przygotowywania posiłków na dni, kiedy jestem w pracy (i mrożenia ich) - powinien się sprawdzić :)

Aaa, dzisiaj się ważyłam - podobno ubyło mnie 1 kg. Wiem, że to woda, ale i tak cieszy :)

20 października 2018 , Skomentuj

Jadłospis:

  • śniadanie: wafle kukurydziane z szynką drobiową, serem żółtym i ogórkiem kiszonym.
  • obiad: makaron ryżowy z mięsem mielonym i mieszanką chińską w sosie curry.
  • przekąska: gruszka.
  • kolacja: kawałek domowej pizzy.

Nie było najgorzej, ale też nie najlepiej. Trochę dzisiaj przekroczyłam kcal. Liczenie kcal na bieżąco chyba nie jest najlepszym pomysłem. Spróbuję zrobić jadłospis na kilka dni i zrobić wszystko wcześniej. Niestety, wracanie z pracy na głodnego, a potem robienie pizzy i czekanie na nią skutkuje zjedzeniem zbyt dużego kawałka na kolację. Mam teraz 2 dni wolnego (niedziela i poniedziałek), więc będę miała kiedy układać i gotować. I zobaczę, jak mi się to później sprawdzi.

Co ważne: trwam, szukam, kombinuję i mimo, że te pierwsze dni nie były wzorowe, nie poddaję się, jak to zwykle bywało! Czuję, że w końcu się uda :)