Mam mocne postanowienie poprawy i ważenie raz w tygodniu np. w piątek. Wiem, że takie ważenie codziennie wpędza tylko w kompleksy albo co gorsza w euforie. Dziś rano waga pokazała 53,4, wiec w nagrode zdżarłam pasek czekolady nadziewanej;) Masakra.
Ogólnie od trzech dni mam śpiączkę, gdy tylko zamykam oczy nie mogę podniesć powiek do góry. Poprostu śpie. W piatek "urwałam" sie z pracy o 15-tej leżałam już w łozku. Obudziłam sie... o zgrozo o 17tej ... dnia następnego. Próbowali mnie budzic a ja mówiłam "jeszcze chwile". Co dziwne w sobotę spałam normalnie od 22 do niedzieli do 12.30...
W środe ide zrobic badania krwi, bo troche mnie martwi ta "śpiączka". Najgorsze ze "przepadł mi" fitness. Dziś "natycham sie" na spacer. Może wiele to nie da, ale lepsze to niż nic. Mam nadzieje ze jutro "ożyje" i dam rade powyginać sie przez 2 godzinki. Musze... wkońcu jakoś musze spalić ten paseczek czekoladki ;)
lena902
15 stycznia 2012, 14:04Kochana walcz,wytrwalosci i powodzenia:)