Im bardziej w pewne rzeczy się zagłębiasz, tym bardziej są skomplikowane...im bardziej o nich myślisz, tym bardziej bolą...nie potrafię opisać tego co czuję, dlaczego mi źle....a kiedyś byłam w tym dobra...czy aż taką hipokrytką się stałam, że nie potrafię przyznać się do prawdy nawet przed samą sobą...?
czegokolwiek się dotknę, popada w riunę...nawet ja sama.
jednocześnie zdaję sobie sprawę z mojego problemu, nie potrafię się zmusić do poprawy, inwestowania we własne zdrowie i samopoczucie...smutno mi z tego powodu, źle i czuję się sama ze swoim problemem. No i jestem sama.
Nawet mój mąż ma już dosyć słuchania mojego gadania. Bo tylko dużo gadać i użalać się nad sobą potrafię...nic więcej...
I gdzie ta pozytywna energia, którą ponoć tak emanuję??!!??