Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
pier... zastój ...


waga tym razem uparła się i na mnie i to na dobre. Nie wiem kiedy doczekam się jakiegoś spadku - nie liczę takich normalnych wahań wagi rzecz jasna. Wiem,że dietkowo nie jest to szczyt marzeń, ale też bez przesady, nie obżeram się ani słodyczami ani jakimś śmieciowym jedzeniem. A czemu nie leci? ba... stabilizacja? no może, ale już wystarczy i idźmy dalej, prawda? Bieganie wczoraj było i to w jeszcze szybszym tempie (pierwsze 2 km), powrót był troszkę wolniej (a i tak szybciej w stosunku do jeszcze niedawnego tempa). Oj zmęczyłyśmy się i  my i młody, ale było fajnie. Teraz widzę,że mogę spokojnie przełamywać opory ciała, byleby tylko mózg chciał :) A nie ma to jak sobie przypomnieć co się zjadło kalorycznego i już power w nogach wraca, hehe.
Dziś jestem sama z dzieciakami i mam plan zrobić jakieś dywanówki. Trzymajcie kciuki! :) Pogoda nam się zepsuła, nie pada co prawda, ale jest chłodno więc nie będzie basenowych szaleństw jak tydzień temu (a szkoda).
  • zaga24

    zaga24

    12 lipca 2013, 09:02

    ruszy rusyz spokojnie

  • Niecierpliwa1980

    Niecierpliwa1980

    12 lipca 2013, 08:54

    Zastój powiadasz???? Co ja mam p[powiedzieć? Nie myśl o tym,rób swoje,inaczej popadniesz dół. Kiedyś do cholerki jasnej ruszy-co?

  • dorciaw1980

    dorciaw1980

    12 lipca 2013, 08:45

    Don't worry. Rob swoje a cialo bedzie sie zmieniac na lepsze :)

  • jolakosa

    jolakosa

    12 lipca 2013, 08:33

    zrób sobie moze ze 2 dni przerwy to ruszy ..ja dzisiaj tez licze na jakis spadek, okropne te zstoje, ale ja już przywykłam do nich ... trzymam kciuki