dzisiaj miałem taki dzień, że nie miałem czasu zjeść zbyt wiele - w sumie otręby(ok60g), odżywka białkowa x2, jakieś 80g sera białego, 1L zupy warzywnej(mniam), jabłko, witaminki..jutro rano przy dobrych wiatrach przebiję barierę 90 kg !! (w pamiętniku podaję wieczorną wagę z dnia poprzedniego także w realu jestem już kapkę lżejszy niż tu:))..a za tydzień kolejne pokusy (większa impreza rodzinna)...mam dylemat, czy wrzucić sobie 1 dzień na luz (szczerze mówiąc nie chcę) czy po prostu zaimprezować (nie chcę też robić przykrości rodzinie oraz mam debilny nawyk, że szkoda mi będzie jedzenia, że ktoś je dla mnie zamówił, zapłacił a ja go nie zjem..napić się z wujaszkami też fajnie czasem:) no cóż, zobaczymy która ścieżka zwycięży:)
Delicious1991
19 sierpnia 2011, 02:00Najgorsze są te dylematy przed imprezami... Ograniczać się do minimum, czy sobie pofolgować? Jeśli sądzisz, że uda Ci się spalić to co zjesz, to oczywiście - możesz trochę poszaleć. Rozumiem, że niezręcznie jest, kiedy przychodzisz do rodziny i odmawiasz im zjedzenia tego, w co włożyli dużo pracy... Ja w takim wypadku ,kiedy już wiem, że bez zjedzenia czegoś nadprogramowego się nie obejdzie - planuję sobie wcześniej zestaw ćwiczeń. Realizuję go przed imprezą. Daje to poczucie "niewielkiego" komfortu psychicznego, bo stanowi to rekompensatę za nadwyżkę spożytych później kalorii :) Życzę dobicia do tej 90-tki :)
mikusia1971
16 sierpnia 2011, 16:15jeden dzień przerwy jeszcze nikomu nie zaszkodził więc nie odmawiaj sobie niczego i baw się dobrze :)
gwiazdolinka1982
16 sierpnia 2011, 11:49no to tego Ci życzę :)
gwiazdolinka1982
16 sierpnia 2011, 07:12u mnie aż tak tragicznie z tym jojo to nie jest.W zeszłym roku startowałam z wagą 96,7kg.Więc tak do końca na szczęście nie dobiłam ,uffff ;) Ja Ci proponuję baw się na tej imprezce normalnie.Nie rób nikomu ani sobie przykrości.Zycie jest na to za krótkie.Następnego dnia zepniesz się i zrzucisz to.Baw się dobrze ;D