Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
wbiegamy w październik!!!


Hop bęc i mamy nowy miesiąc! Pracowałam skwapliwie ,więc nie mogę sie doczekać ważenia w sobotę - już naprawdę powinien być spadek. Tak czy tak tydzień póki co jest wręcz wzorowy. W poniedziałek 11,2 km biegu - zaczęłam jak należy. I tak wrzesień zamknęłam 64km biegu i 146 km rowerowania ,co dąło mi rekordową ilośc kilometrów w miesiącu :210 km. Wczoraj miał być kolejny bieg z grupą biegową ,ale ...zwiali mi :( Tzn. przybiegłam na miejsce dokładnie o godzienie kiedy zaczynają trening ,szast prast i juz ruszali. Dołączyłam do jakiejś grupy ,ale nie znalazłam mojej koleżanki biegowej - nie wiedziałam co się wogóle dzieje :( i już na pierwszym kilometrze mi uciekli. Czyli dołączyłam nie do tej grupy co trzeba - za szybkiej. Mąż się zdziwił ,bo zamiast za 1,5h wróciłam po 30 minutach. Ale nie ma tego złego ...zrobiłam szalone 2,5 km ,pośmialiśmy się trochę jak to mi grupa biegowa uciekła i całkiem fajny był to wieczór. Dwa tygodnie temu zmieniłam trochę swoją diete ,a mianowicie jem nie 5 posiłków ale 4 w ciagu dnia. Po miesiącu jedzenia 5 posiłków dziennie stwierdziłam ,że dla mnie to za dużo. Ale dzięki temu ,że zaczęłam od 5 posiłków bezboleśnie zmniejszyłam wielkość porcji jakie niestety zaczęłam pochłaniać przez te przeprowadzki. Stało sie też coś ,co myślałam że jest niemożliwe ponownie do osiagnięcia ,a mianowicie przestałam mieć ochotę na śmieciowe jedzenie. Podczas tego całego zamieszania nieustanna ochota na pizze w zasadzie nie wynikała z "ochoty na pizze" ,ale po prostu z tego że nie miałam głowy do gotowania. Na samą myśl planowania zakupów już miałam drgawki. Teraz kiedy się w końcu skończył ten cyrk gotowanie znowu sprawia mi przyjemność. Miesiąc z dietą vitalii przypomniał mi jak łatwo można komponować pyszne ,ale zdrowe i niskokaloryczne posiłki. NA poczatku się czułam jakbym to robiła pierwszy raz ,cały dzień rozpisany na kartce ,ważenie wszystkich produktów. Jakoś po prostu wszystko zapomniałam. Ale już jestem ponownie przeszkolona ,wagę mam w oku ,a pyszny i zdrowy posiłek robie z tego co mam aktualnie w lodówde. Dziś do pracy mam makaron ze szpinakiem - już nie mogę się doczekać konsumpcji :))). Powrót do ścisłej diety nie był taki trudny ,ale nie znaczy to tez że zrobiłam to bez wysiłku. Najważniejsze ,że mam to za sobą - teraz tylko trzeba w tym wytrwać :)) Codzienne jeżdżenie rowerem plus bieganie trzy razy w tygodniu poprostu musi dać efekty ! Znowu jest rock'n'roll :)

  • Lela6

    Lela6

    4 października 2014, 14:01

    I super:)

  • Norgusia

    Norgusia

    3 października 2014, 22:08

    Trzymam kciuki za jutrzejsze wyniki ważenia! No i oczywiście życzę wytrwałości!

  • KotyDwa

    KotyDwa

    2 października 2014, 21:26

    Też jestem na powrociku do diety vitalii. Ale jednak zmieniłam z Nowej SD na IGpro. Do tej jestem przyzwyczajona i nawet mam w pamięci na moim koncie ulubione posiłki. Tylko do biegania nie mogę wrócić. Tak mi chrzęści w kolanie, że chyba w sąsiednim pokoju słychac jak ćwiczę. Myślę, że czeka mnie ortopeda.

  • katy-waity

    katy-waity

    2 października 2014, 21:21

    dokladnie mam tak samo - dieta vitalii 'zdjela mi klapki z oczu"na wiele oczywistych spraw zwiazanych z komponowaniem menu:)

  • Kenzo1976

    Kenzo1976

    2 października 2014, 19:20

    Gratuluję przebieganego wzorowo września, powodzenia w październiku !!! Ja na Endo, też notuje swoją aktywność :):)

  • MllaGrubaskaa

    MllaGrubaskaa

    2 października 2014, 17:06

    I super ;)) Tak trzymaj :))

  • kronopio156

    kronopio156

    2 października 2014, 16:53

    Lets rock! :-))))

  • Magdalena762013

    Magdalena762013

    2 października 2014, 16:30

    Nadajmy temu wydarzeniu nr 79/100 happy days- o takim wydarzeniu - ucieczce mozna opowiadać wnukom:).

  • Agnes2602

    Agnes2602

    2 października 2014, 15:03

    Wiedziałam że dasz radę,powodzenia.Ja już 2 gi miesiąc się obijam,biegam może raz na tydzień a o diecie to lepiej pisała nie będę.Moja dieta się kręci od 1600 do 3000 kcal!Ale od pażdziernika obiecałam poprawę i jest lepiej.Pozdrawiam.

  • holka

    holka

    2 października 2014, 14:47

    Wytrwałości życzę! A efekty "ogarnięcia" będą... niezle tych kilometrów przebyłaś kobietko :)

    • Mileczna

      Mileczna

      2 października 2014, 15:59

      najbardziej jestem w szoku tym rowerem ,bo 120 km to same dojazdy do pracy :)

    • Mileczna

      Mileczna

      2 października 2014, 15:59

      najbardziej jestem w szoku tym rowerem ,bo 120 km to same dojazdy do pracy :)

  • sempe

    sempe

    2 października 2014, 11:41

    oj u mnie wczoraj był makaron ze szpinakiem pycha!! ciekawe co tam waga Ci powie:-)

  • Niecierpliwa1980

    Niecierpliwa1980

    2 października 2014, 10:32

    jesienna moc w natarciu! :-)

    • Mileczna

      Mileczna

      2 października 2014, 10:56

      kurcze całkiem zapomniałam ,że to już jesień :))) nie ma miejsca na jakiekolwiek depresje jest mocy natarcie!

    • Mileczna

      Mileczna

      2 października 2014, 14:37

      tak jak sie chwilke zastanowiłam to mam tak samo :) lato to dla mnie dietetyczny koszma...zimne piwko ,lody i świerze owoce...z ruchem było krucho bo gorąco ,a teraz bajka :)