Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Z czego rezygnuje??


Moje postanowienia produktów, z których rezygnuje :)

Na razie może zacznę od tego, od czego udało mi się już zrezygnować:

1) Cukier - piję wszystko bez cukru

2) Sól i pieprz - jem wszystko bez soli i pieprzu - z początku nie smakowało mi, a później się przyzwyczaiłam. Co np. kanapki wszelkiego rodzaju, w obiadach niby jest sól- bo je cała rodzina, ale i tak niezbyt często jem obiady, nawet jajka na twardo/miękko jem bez soli.

3) Chleb biały i ogólnie pieczywo jasne - wszystko jem razowe

4). Słodycze - spożywam delikatniejszy zamiennik jakim są herbatniki

5) Ciasta - nie jem, za wyjątkiem jabłecznika, który jest u mnie w domu przykwaskowy z połową szklanki cukru na całą dużą brytfannę - więc jak zjem kawałek do kawy to myślę, że nic się nie dzieje - szczególnie, że jabłka w nim zawarte są zdrowe i przyspieszają trawienie.. a jem wtedy, gdy mama tylko zrobi, co jest i tak niezbyt często. Sama nie robię, żeby się dodatkowo nie kusić.

6) Napoje gazowane - z nich było mi najciężej zrezygnować o dziwo.. nawet ciężej niż ze słodyczy. Nie tyle co z napoi smakowych typu: krzyś, oranżada, tonic było mi ciężko zrezygnować. Ogólnie najciężej z tego gazu. Jak kupowałam zwykłą wodę do szkoły to czułam, że koniecznie musi być gazowana, bo po zwykłej czułam się taka nie syta, a w gardle po niej miałam wrażenie jakby jeszcze chciało mi się pić. Co mnie zmotywowało do rzucenia i picia zwykłej niegazowanej wody z magnezem? Rada kolegi i pozazdrościłam mu tego, że on tak potrafi i jakoś nie ma takich odczuć smakowych, że po zwykłej wodzie jeszcze bardziej chce mu się pić, więc postanowiłam też tak zarobić. Szczególnie, że kolega był idealnie chudy i jeszcze mówił, że ostatnio schudł - ważył mniej ode mnie - chyba wystarczającą motywacją było to samo w sobie - że ważę więcej od chłopaka, prawda? :D 

7) Mięso - nie jem za bardzo głównie dlatego, że nie przepadam. Jedyne na co się skuszę to kotlet w niedzielę, ale tylko wtedy - ale oczywiście ten kotlet nie jest zbyt duży i tylko jeden - w dodatku zawsze odsączam z niego tłuszcz - owijając kilka razy ręcznikiem papierowym i przyciskając - bo raczej wolałabym, żeby ten tłuszcz z patelni nie znajdował się w moim żołądku, nawet jeśli to był tylko olej roślinny. Ogólnie nie lubię kiełbasy - jedynym wyjątkiem jest kiełbasa drobiowa.

8) Fast foody - na szczęście mieszkam na wsi i nie mam za bardzo, gdzie je jeść - to chyba jeden z nielicznych plusów mieszkania we wsi. Ale w sumie dla chcącego nic trudnego. Mam 3 km dalej pizzerie - ale i tak mnie jakoś specjalnie nie kusi do niej. Łatwo mi ogólnie z nich zrezygnować. Gorzej jak znajomi namawiają na wypad na pizze lub kebaba. Wtedy już było gorzej. Nie mniej jednak planuje więcej się nie zgadzać na to... dodatkowo ułatwia mi to brak kasy. A jeśli macie to jej nie bierzcie, żeby was nie kusiło na taki wypad. Znajomi pytają, nie idziecie. Nie macie kasy, nie wypada też, żeby stawiali,.. zjedliście dwie duże bułki i nie wciśniecie nawet kęsa - zawsze można coś wymyślić ;) 

  • Durrr

    Durrr

    2 stycznia 2017, 01:15

    Ad. 1. - Dobry pomysl, jak Ci bedzie brakowalo zastap stevia albo ksylitolem Ad. 2. Bez sensu - jezeli zamierzasz ostro trenowac (a po ilosci Wyzwan widze ze idziesz ostro), to soli możesz troche dodać, sód też jest potrzebny. Pieprz tym bardziej - jest zdrowy, pomaga w trawieniu, ma wlasciwosci dezynfekujace, moczopędne itp - bez sensu rezygnować z czegoś bez korzyści. Ad. 3. Bardzo slusznie Ad. 4. Ad. 5 - coś słabe Twoja motywacja, z jednej strony dołączasz do setki Wyzwań, dajesz sobie 2 miesiace do studniówki, a z drugiej nie jesteś w stanie ograniczyć na ten czas słodyczy. Ad.6. Bez sensu - robisz wielki elaborat o gazie i jego szkodliwościach, a wpierdzielasz herbatniki. Ograniczaj napoje gazowane, ale jak czasem wleci woja z bąbelkami albo Cola Zero, to Twojej diecie to nie zaszkodzi Ad. 7. j/w - usuwasz z diety mięso - poza kotletem schabowym - a powinno byc zupelnie na odwrót, usuwasz schabowego, zostawiajac mieso pieczone, gotowane, parowane. I pomysl czym zastąpisz mięso w diecie Ad. 8. Tutaj jak najbardziej slusznie - jak juz ochota przyjdzie - to przyzwoitego hamburgera czy pizze mozna zrobic w domu jako cheat meal, zawsze zdrowiej niz na mieście. I co do znajomych, nie wymyslaj glupich wymówek, po prostu powiedz im że nie jesz tego bo jesteś na diecie i jesz zdrowo - jak będą się śmiali, to postaraj sie tak, żeby przestaki jak zobaczą efekty.

    • milka454

      milka454

      2 stycznia 2017, 03:31

      To nie tak, że w ogóle soli nie spożywam, bo są też dania, które tę sól zawierają, więc i tak jej dostarczam. Ja tam widzę, że jak jadłam bardziej na ostro, to mnie wysypywało na twarzy, a teraz już tak nie. I to nie jest od jakiegoś czasu. Nie solę kanapek i nie pieprzę już od ponad roku. A wiadomo, że inne produkty mogą to zawierać. I wcale nie czuję się z tym źle. Smakuje mi to. Co do Ad. 4 ograniczyłam słodycze. A herbatniki jem tylko czasem do kawy. A jak już biorę to dwa, maks 3. A nie kto wie ile. Cola mi nigdy za bardzo nie smakowała. Zawsze wolałam krzysia czy oranżadę. Najwięcej piję i tak zielonej herbaty. I nie to, że się kto wie jak zmuszam do tego, tylko przerzuciłam się na wodę zwykłą, co wcale nie było złe i nie żałuję tego. Kupuję ją czasem do szkoły. Nie mówię, że mam obsesję na punkcie tego, że to musi być zwykła woda. Jak jestem u kogoś i ten ktoś nie ma np. zwykłej wody to piję taką jaką ma. Właściwie nie usuwam z diety mięsa. Ja jem tak całe życie. Nigdy nie lubiłam kiełbas czy kaszanek i tym podobnych rzeczy, a wyjątkiem była jedynie kiełbasa drobiowa i ten kotlet schabowy, który jest mały i spożywany tylko raz w tygodniu. Nie można odmawiać sobie wszystkiego, bez przesady. Poza tym u mnie w domu nikt nie lubi mięsa gotowanego i takowego nawet za bardzo nie ma. Czasami też jem ryby. Co do fast foodów nie odmawiam sobie ich tylko z powodu diety, ale głównie dlatego, że się po nich źle czuje. Boli mnie żołądek i mam też gorsze trudności trawienne. Zresztą nie jestem wielką fanką fast foodów. Jak znajomi mnie zapraszali to po prostu z nimi szłam. Takie domowe pizze tez jadałam. Co do hot-dogów i hamburgerów, to tego pierwszego nie lubię, a to drugie też średnio. Wolę już kebaba. Oczywiście nie mówię, że rezygnuje z tego całkiem. Po studniówce raz na jakiś czas pozwolę sobie na coś lepszego i unormuje poziom ćwiczeń czy też sposób odżywiania :)

  • angelisia69

    angelisia69

    30 grudnia 2016, 16:38

    sporo tego,podziwiam upor ;-) ja bym nie dala rady badz nawet nie chciala,bo uwazam ze z rozsadkiem mozna jesc wszystko

    • milka454

      milka454

      30 grudnia 2016, 19:38

      Wiesz, to nie tylko upór. Myślę, że to też lepsze dla zdrowia. Też kwestia przyzwyczajenia. Tak jak z gorzką herbatką... z początku nie smakuje, a później idzie się przyzwyczaić. Teraz jak ktoś mi posłodzi, to nie jestem w stanie tego wypić. Tak samo z resztą. Już się przyzwyczaiłam. Z początku ciężko, a później coraz lepiej było. Wszystko to kwestia przyzwyczajenia. Ważne, żeby nauczyć się dobrych nawyków :)

    • angelisia69

      angelisia69

      31 grudnia 2016, 12:14

      oj herbaty z cukrem juz wieki nie pilam,niedawno u mamy pomylilam szklanki i zlapalam lyczka jej(z cukrem)to myslalam ze mnie zemdli :P