Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
No to może inaczej


Na szczęście nie zaczęłam głodówki:D Koleżanka, która przez nią przeszła po kilku dniach odstawienia, jest dokładnie taka sama jak przed katorgami. Więc jaki to ma sens?

Postanowiłam wrócić do nawyków sprzed kilku lat. Tj. zero słodyczy, zero makaronów, ryżu, mąki, ziemniaki, tlustych i smażonych na tłuszczach potraw.
Postawiłam na: warzywa na parze, lekkie zupy, wafle ryżowe z wędlinką na śniadanie, wodę niegazowaną z cytryną, 3 kubki czerwonej herbaty (dziennie), łyżkę Laxinatu i godzinny trening z Mel B.
Prócz tego jem tylko 3 posiłki dziennie o wyznaczonych porach.
9.30-10.00 śniadanie
13.00-13.30 obiad
16.30-17.00 kolacja

Spokojnie mi to starcza, nie czuję się głodna, nie wyczekuję na porę jedzenia. Wczoraj praktycznie zapomniałam o kolacji:D

Chciałabym w końcu znów schudnąąć!!:D
Masakra.