Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Koniec pracy za...pół godziny


Uff jak się cieszę, że już dobijamy do końca nie lubię poniedziałków ale to chyba normalne odczucie
Od dzisiaj a właściwie od wczoraj od popołudnia rozpoczęłam dietę, wykręciłam godzinkę na rowerku stacjonarnym, a dziś jak pokraka rano ze schodów schodziłam, takie mam zakwasy. Dietka utrzymana, nawet kolega w pracy  nie kusił batonikami, chociaż zawsze jemy je razem, a właściwie jedliśmy je razem z motto "zaokrąglajmy się" No i ja się zaokrągliłam i wyglądam jak księżyc w pełni, a koledze chyba w palce u nóg posżło... Gdzie tu sprawiedliwość ja się pytam???

Poznałam wczoraj przeuroczego Pana i normalnie mnie zauroczył... od razu licznik prędkości na rowerze się podniósł ;)

Chyba kończę bo pierdolety zaczynam pisać kończ mineralka wstydu oszczędź

pozdrawiam

L.

  • x001x

    x001x

    8 kwietnia 2013, 15:54

    Trzymam kciuki za Twoją dietkę - z zakwasami mam to samo :) a ja też sę denerwuje - inni jedzą za pięciu a chudzinki - ale pokażemy im na co nas stać!