Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
-2kg / Nadrabiam zaległości


No może nie 2, dokładnie 1,9kg mniej :) Jak na pierwszy tydzień chyba nie jest źle, zwłaszcza, że jeszcze kończy mi się @. Ostatnie 3 dni może nie były idealne pod względem samych posiłków, ale kalorycznie raczej nie przegięłam.

W czwartek byłam na meetup'ie branżowym (na którym piłam tylko wodę, chociaż było darmowe piwo :D), a zaraz po nim umówiłam się z przyjaciółką na kolację i drinka. Mając to na uwadze, zjadłam tylko śniadanie, a w ciągu dnia wpadły 2 Slim Bready z plasterkiem sera koziego. Za to wieczorem hummus z dyni (na przekąskę), do tego ravioli z kaczką i białe wytrawne wino. Bosko :) I kalorycznie nie dobiłam do 1700kcal, więc bardzo spoko :D

W piątek jakoś długo wygrzebywaliśmy się z łóżek i śniadanie wypadło dopiero koło 10:00. Zrobiłam naleśniki orkiszowe z serem i owocami, do tego polewa z gorzkiej czekolady. Na obiadokolację był pieczony łosoś, do tego frytki z piekarnika i kapusta kiszona. W międzyczasie wpadła 1 wegańska kokosanka. Limit kcal zachowany :)

Dzisiaj (sobota) było wszystkiego po trochu, bo byliśmy u moich rodziców, ale tam też bardzo się pilnowałam. Zjadłam trochę żurku bez kiełbaski, na drugie kawałek pieczonego indyka bez skóry z ziemniakami i surówką z kapusty pekińskiej. Do kawy wpadł nawet jeden kruchy rogalik z marmoladą i kieliszek wiśniówki :D Po podliczeniu wszystkiego okazało się, że nawet mogę jeszcze zjeść kolację :D :D Zdecydowałam się na serek wiejski z łyżeczką dżemu malinowego.

Niestety, w tym tygodniu były tylko 2 treningi. Pewnie gdyby piątek nie był dniem świątecznym, poszłabym na trening. Kurczę, muszę poszukać całodobowej siłowni. Ta moja ma tak beznadziejne godziny otwarcia w weekendy, że przez samo to nie chce mi się iść. W soboty 10-14, w niedzielę 11-15. Trening w środku dnia jakoś mi się nie uśmiecha. A teraz w tygodniu krucho u mnie z czasem i nie zawsze udaje mi się dotrzeć. Obecny karnet mam do końca roku i wtedy pomyślimy. Plus taki, że do obecnej mam 10 minut drogi pieszo i traktuję to jako wstęp do rozgrzewki :D 

Ogólnie, jakieś te dni rozlazłe przez to, że niby świąteczne. Z plusów to wczoraj wieczorem uporałam się z górą prasowania, która zbierała się od zeszłego tygodnia. A dzisiaj po powrocie do domu wstawiłam rosół na noc do gotowania. Na świeżym ekologicznym indyku. Jak cudownie mieć rodziców na wsi :) Wolnowar pyka, na niedzielę będzie jak znalazł :)

  • OnceAgain

    OnceAgain

    10 listopada 2019, 20:02

    Kurde wchodzę na vitalie po x czasie a tam Ty na pierwszym planie. Supcio ;)