sama nie wiem co napisac. napisze krotko..
odchudzanie mnie rujnuje. mimo, ze schudlam..jestem nieszczesliwa.
I nic w moim zyciu sie nie zmienilo, oprocz kilku uwag na temat tego, ze schudlam, mojej ciaglej smutnej miny, flustracji kiedy musze sobie wszystkiego odmawiac.. zmeczenia..od codziennych cwiczen.. I zalamki z powodu braku rezultatow.
nie jestem happy, bo od stycznia waga stoi na 63kg z malymi poslizgami. utrzymuje ja.. chcialam schudnac do 55 kg. postawilam sobie cel, ktorego nie jestem w stanie zrealizowac. beczec mi sie chce I nparawde mam dosc zycia w swiecie cyferek I ciaglego wazenia I mierzenia..kiedys byla pelna zycia szczesliwa. teraz mimo ze szczuplejsza.. ciagle zmeczona I depresyjnie nastawiona.
a wiecie co boli mnie najbardziej ?
ze mam dusze wojownika, silna wole, ktore popieralam dzialaniami przez te pol roku. dietowalam, cwiczylam 5 x w tygodniu. odmawialam sobie. liczylam,mierzylam.. ruszylam dupe. to najwazniejsze.
I marzylam chociaz o 1kg na miesiac. nie poszlo nawet tyle.
nie wiem czemu tak jest, dlaczego ta cholerna waga stoi, cm tez.. cialo sie nie zmienia..
skoro robie wszystko co w mojej mocy!:((
jestem wsciekla, sflustrowana. I mam ochote rzucic tym w cholere I nazrec sie na zlosc tej mojej pojebanej wadze. zreszta wlasnie to robie. mialam dzis cwiczyc I rower I jillian.. ale mam to w dupie. nie wiem co dalej bedzie.
nie rozumiem tej niesprawiedliwosci:(
bo gdybym postawila sobie cel I nie zmienila nic.. albo cwiczyla 20 minut dziennie, jedzac jak swinia to ok.. rozumiem. ze efektow nie ma.
ale ograniczylam calorie, wprowadzilam zdrowe odzywianie I ruch duzo ruchu.
stoje w miejscu. juz dawno powinnam miec 55 kg I przechodzic do stabilizacji I cieszyc sie z zycia.;(
a jest rozpacz I wielkie niezrozumienie dlaczego mnie to spotyka... czemu inni chudna do swoich wymarzonych wag, mimo, ze waga z kt startuja nie jest nadwaga.
kg leca... dobijaja do celu..stabilizuja.
a ja nie widze juz sensu w ochudzaniu:( wykancza mnie to, jestem coraz slabsza. ;((
I coraz czesciej rzucam tym wszystkim, mniej sobie odmawiam. chociaz mam wyrzuty.
jade na dwa miesiace do pl. I napisze tak: rozpoczynam diete 1000 kalorii. I sram na to czy to glodowka.. albo to da rade,, albo rzucam tym wszystkim w cholere jasna,
tyle.
Majka381975
5 lipca 2013, 19:06Ile ja razy to czułam!? Ale wiem że moja tarczyca mnie nie rozpieszcza- więc ostatnio spada może 1kg na 2 miesiące! Nie ma super ale lepiej w górę niż w dół.Napisz doietetyczki czasem daje dobre rady.