Fragment artykułu z wysokich obcasów-warto przeczytać!
https://app.vitalia.pl/wysokie-obcasy/1,114757,12508922,Co_z_ta_waga_.html
Zważ dobrze
Jakie mogą być przyczyny tego, że mimo wysiłków waga stoi jak osioł albo nagle ważymy więcej ni z gruchy, ni z pietruchy (bardzo przepraszam znane aktorki o tym nazwisku, Karolinę Gruszkę i Julię Pietruchę, obie szczupłe, ale to zbieg okoliczności)
Weźmy choćby dzień cyklu. Czy tuż przed menstruacją nie czujemy się czasem jak te wieloryby, które za chwilę Greenpeace będzie wrzucał do oceanu, bo same nie mamy siły się ruszyć? - Tuż przed menstruacją mamy w organizmie więcej progesteronu, przez którego działanie gromadzimy płyny, ciało staje się obrzęknięte - tłumaczy dr Lewitt. - Wtedy możemy ważyć nawet 2-3 kg więcej.
Inny przykład. Wariacki dzień w pracy, żadnych płynów poza morzem kawy, słone paluszki, orzeszki i jeszcze ta pizza na kolację. Rano stajesz na wadze, a tu dwa kilo więcej, a przecież prawie nic nie zjadłaś! Winna jest sól, która na potęgę zatrzymuje wodę w organizmie, pod oczami pojawiają się wory jak po trzydniowym przepiciu, stopy robią się ciężkie, nogi słoniowate, puchniesz jak foka, a w żołądku nadal pusto. Wniosek? Chcesz być szczupła? Zamknij solniczkę (razem z wagą) w szafie i unikaj słonizny, pełno jej w produktach przetworzonych - kostkach rosołowych, zupkach z kubka, przekąskach, ale także w ciastkach, płatkach śniadaniowych, a nawet batonach. Za produkt bezpieczny, niskosodowy uznaje się ten, który ma nie więcej niż 0,1 g sodu na 100 g produktu (można sobie to sprawdzić w tabelkach na opakowaniach). Dietetycy przekonują, że znaczne zmniejszenie ilości soli w diecie skutkuje natychmiast - w ciągu tygodnia czy dwóch obniża się ciśnienie krwi, znikają obrzęki i stajesz się lżejsza nawet o 2 kg.
Intensywny wysiłek fizyczny to kolejna przyczyna wyższej wagi. Jeśli miałaś intensywny weekend, przeprowadzkę, remont mieszkania, słowem, czujesz się tak, jakby ktoś przejechał cię walcem, twoje ciało jest cięższe. Dlaczego? Mięśnie, broniąc się przed megazakwasami, wpompowują w siebie wodę, która, jak wiadomo, waży. Litr - mniej więcej kilogram. Z doświadczenia wiem, że po ciężkim treningu jestem cięższa nawet o 2 kg. Dopiero po kilku dniach, o ile przestrzegam diety, waga spada, i to z nawiązką.
Od-wagi!
Poza tym w odchudzaniu nie liczą się tak naprawdę kilogramy, ale obwody. Zwłaszcza gdy sporo ćwiczymy. Może zdarzyć się, że nasze ciało zamienia właśnie tkankę tłuszczową na mięśniową, a trzeba wiedzieć, obrazowo mówiąc, że 1 kg mięśni mieści się w litrowym słoiku, a 1 kg naszego tłuszczu - w dwuipółlitrowym!
W sumie więc nie tracimy na wadze, ale na objętości ciała, i to jak! Dlatego tak ważne jest sprawdzanie obwodów. Można sobie bowiem wyobrazić kobitkę, która dzięki diecie bogatej w białko budujące mięśnie i wykonywaniu regularnych ćwiczeń zeszczuplała optycznie o cały rozmiar, a wagowo tylko o kilogram. Sprytne, prawda?
Długi lot samolotem, wyprawa samochodem na wakacje, praca siedząca - to także sprzyja obrzękom. Kiedy długo siedzimy w jednej pozycji, krążenie pogarsza się na tyle, że skuteczny przepływ krwi z nogi do żyły udowej jest blokowany, co powoduje cofanie się części krwi i może stać się przyczyną obrzęków wokół kostek i stóp.
Za mało wody to też problem. Pani doktor Lewitt tłumaczy, że podczas odchudzania trzeba jej pić co najmniej trzy-cztery litry dziennie. Jeśli wody w organizmie brakuje, myśli on wtedy: aha, susza - i dawaj gromadzić zapasy, co sprzyja uczuciu ciężkości nóg, a także powstawaniu cellulitu. W przestrzeniach międzykomórkowych tworzą się mikrozbiorniki, ciało lekko nabrzmiewa. Wtedy wystarczy dobrze je nawadniać małymi łykami co kilkanaście minut, za to regularnie. Zalewane wodą pozbywa się zapasów i w sumie zaczynamy chudnąć.
Ech, skoro waga jest wredna i niemiarodajna, to może w ogóle ją wyrzucić i mieć problem z głowy? Nie. Dr Lewitt jest stanowcza. - Nie chodzi o to, żeby być lakierowanym wieszakiem, ale mieścić się w normie, nawet w górnych granicach normy, mieć dużo mięśni - bo one sprawiają, że sylwetka wysmukla się i wyglądamy młodziej - a mało tłuszczu, który nas nadmuchuje i postarza. Waga powinna być dla nas jedynie pomocą, takim policjantem, ale dobrym, który pojawia się od czasu do czasu, żeby sprawdzić, czy wszystko jest w porządku, zwłaszcza gdy spodnie zrobiły się niebezpiecznie obcisłe w talii.
Racja. Po wakacjach all inclusive czy zakrapianym grillu trudniej stanąć z nią twarzą w twarz, bo to trudny związek. Kocham ją, gdy wskazuje mniej, i nienawidzę, gdy jej wskazówka niebezpiecznie przechyla się ponad liczbę, której oczekiwałam. Wczoraj kupiłam nową. Po wakacjach wskazuje 2,5 kg więcej. No żeby zdechła.
Zrób to z sercem
Serce to mięsień, niećwiczony kapcanieje i się rozleniwia. "Nic tak nie rujnuje ciała jak długotrwała bezczynność ruchowa" - pisał już Arystoteles. Siedzący tryb życia aż dwukrotnie zwiększa ryzyko zapadnięcia na chorobę wieńcową, tymczasem regularna umiarkowana aktywność fizyczna sprawia, że spada ono o połowę. Osoby aktywne żyją średnio o dwa lata dłużej. Mają więcej energii, mniej się stresują, bo regularne ćwiczenia fizyczne poprawiają samopoczucie.
Dla serca ważna jest również dieta niskotłuszczowa, bogata w warzywa i owoce obfitujące w przeciwutleniacze wzmacniające serce i układ krwionośny. Światowa Organizacja Zdrowia zaleca spożywanie co najmniej 400 g warzyw i owoców dziennie, nie wliczając w to zalecenie ziemniaków. Sercu sprzyja ograniczenie tłuszczów odzwierzęcych bogatych w kwasy nasycone, które zwiększają we krwi stężenie tzw. złego cholesterolu, tj. cholesterolu LDL. Dobrych tłuszczów nienasyconych należy szukać w rybach, owocach morza i roślinach: oliwkach, awokado, orzechach, a także w olejach rzepakowym, słonecznikowym i oliwie z oliwek. Obniżenie zawartości soli w diecie zmniejsza ryzyko nadciśnienia.
Maarla
3 października 2012, 19:57Ale super wiadomości! Wielu pewnie rozjaśniło umysły. W której z wyżej wymienionych grup aktyalnie się znajduję: 'jestę wielorybę... wołajcie greenpeace!' Haha ;))
irminka87
3 października 2012, 18:27ciekawe :)
JaPiernicze
3 października 2012, 13:38W pelni sie zgadzam z tym co tam jest napisane, i co najgorsze ja to wzystko wiem, bo ja w sumie od 2009 roku siedze w tym temacie, ale mimo wszystko, zle mi, ze poranne wazenie, zamiast mnie dopingowac, to mnie po prostu zbija z nog, az to mnie sie chce zdechnac :PPP Ale nie poddaje sie, dzialam dalej! dzieki :*
roogirl
3 października 2012, 12:40Dzięki! Dzięki za artykuł!
JulkaT
3 października 2012, 12:02Bardzo fajny artykuł... warto jest wiedzieć „dlaczego?”:-) Powodzenia:-) Pozdrawiam serdecznie...
OnceAgain
3 października 2012, 12:00Dobrze powiedziane :) ja dzisiaj też wchodząc na wagę stwierdziłam "No żeby zdechła. " hehe
LadyFit1988
3 października 2012, 11:08Super artykuł ;-) powodzenia !
malinkapoziomka
3 października 2012, 11:08fajny artykuł. Masz bardzo aprtyczne zdjęcia ze swoich posiłko. Mniammmmm! pzdr.