Jak na razie dietka nie idzie najgorzej, w niedzielę się zważyłam i wyszło magiczne 67kg:) Jutro znów ważenie, ale coś mi się zdaje, że różowo nie będzie... No cóż... Z ćwiczeniami totalne dno jest... Nie wiem jak się za nie zabrać:P Ale jutro nadchodzą wielkie zmiany, więc z ćwiczeniami też może będzie inaczej:) Postaram się zmienić wiele moich życiowych aspektów:) Zapewne będzie to troszkę trwało, ale wiem, że warto:) Jutro o tym więcej napiszę:) Trzymam za wszystkie mocno kciuki:* Do jutra:)
newyersey
26 kwietnia 2010, 18:14właśnie zwróciłam uwagę na to, że ta dieta nie wymaga zbyt wielu wyrzeczeń, poza tym to jest jakby kontynuowanie diety South Beach;) Mogę jeść wszystko co lubię no oprócz słodkości, ale zastępuję to gorzką czekoladą i bitą śmietaną light;) także da radę;) Tobie również powodzenia ;*
dzastie
16 kwietnia 2010, 11:09no wiem bo kupiłam taki majonez i czym predzej go wyrzuciłam..o light chodziło mi właśnie np o jogurty owocowe które mają cukru dużo a można znaleźc wersje mnie kaloryczne:)
cancri
10 marca 2010, 22:26dupeczka dawaj jakiś nowy wpis a nie się opierdzielasz ;P trzymam kciuki za prawko jutro ;*
magnes1
4 marca 2010, 13:57Oj warto, warto!:) Wierzę, że dasz radę!:) Powodzenia... a co do cwiczeń to najgorzej zacząć... a później to juz jak narkotyk, uzależnia (a jak poprawia humor;)