Z tego wszystkiego nie chciało mi się z nikim gadać... Leżąc na kanapie, oglądając tv zauważyłam, że Rodzice dzwonią na Skypie. Początkowo chciałam zignorować, ale odebrałam.
Rodzice- Oni nie dawali mi żadnych rad. Wysłuchali mojego nerwowego biadolenia, skarg na tych, którzy wiedzą wszystko najlepiej i doprowadzają mnie tym do rozpaczy. Kiedy w pewnym momencie ucichłam, bo gardło mi się znowu zatkało i łzy cisnęły się do oczu, zapytali, czy chcę się rozłączyć i pobyć sama, na co ja odpowiedziałam tylko przecząco kiwając głową i kazałam mówić, co słychać ciekawego. Oni bez słowa potrafią zrozumieć, czego mi potrzeba i opowiadali różne historie, aż zaczęłam się śmiać! Opowiadali mi po raz setny [ba! tysięczny!], jakim byłam bobasem: niezauważalna dla gości, bo ciągle spałam, nigdy nie marudziłam z jedzeniem (po czym słodko zasypiałam





Kiedy musieliśmy już kończyć rozmowę, Ojciec powiedział mi jeszcze jedno: "Pamiętaj, że ty i twój brat byliście wychowywani tak, by nie dać sobie w kaszę dmuchać, zawsze byliście silni i chciałbym tą siłę widzieć w Was ciągle. Wiesz, o co i chodzi, nie?" Moja interpretacja: nie dać się ludziom i walczyć o to, by wszystko się układało po mojej myśli. Chodziło mu też z pewnością o to, że w dzieciństwie Rodzice tak o nas dbali, że chorowaliśmy bardzo rzadko, a jak już, to przez choroby przechodziliśmy łagodnie. Jestem pewna, że miał też na myśli to, że wyolbrzymianie problemów jest równie niebezpieczne, jak ignorancja (co wywnioskowałam też z niektórych fragmentów rozmowy).
Kiedy zakończyliśmy rozmowę, zdałam sobie sprawę, że leżę na sofie rozczochrana, nieogarnięta, z myślami może nie czarnymi, ale szarymi i taki obraz właśnie widzieli moi Rodzice. Przecież czuję się dobrze. Plamiłam, ale w szpitalu mówili, że wszystko z dzieckiem w porządku. Za tydzień skontrolujemy sprawę. Więc o co chodzi? Czym się przejmuję? Dlaczego męczę Maleństwo swoimi depresyjnymi myślami i ponurym nastrojem, który mu/jej się udziela? Dlaczego daję ludziom wchodzić w moje życie? STOP!!! Głowa do góry i żyjemy! Przecież nie chcę, żeby moje dziecko miało jakieś zaburzenia emocjonalne!
Żeby nie było, że jestem niewdzięcznicą: doceniam rady dawane mi przez ludzi z otoczenia. Ale po co powtarzać to samo, wałkować temat itd, skoro ja rozmowy nie zaczynam. Jeśli nie proszę o radę, to nie czekam na nią... Wiecie same: kiedy potrzebuję się wygadać, to piszę. Kiedy mam problem i nie wiem, jak sobie z czymś poradzić, wtedy pytam i proszę o radę. Moi Rodzice i Wy, Vitaliji, wiecie, kiedy potrzebuję otuchy, kiedy można mnie pochwalić, kiedy zbesztać, a ludzie otaczający mnie w realu jakoś nie czują granicy pomiędzy pomocą, a narzucaniem... Cóż, trzeba robić swoje...
Troszkę się dziś rozpisałam, ale potrzebowałam tego. Ciekawe, czy ktoś wytrwał do końca

Mimo wszystko, dziękuję za uwagę

Saszolka
9 marca 2011, 20:42Ja wytrwałam do końca:) Na początku wpis smutny a póxniej już widać, że humor Ci się poprawił. Pamiętaj, że hormony grają teraz u Ciebie skrzypce i załamania nastroju mogą być częste. Ludźmi się nie przejmuj. Przejmuj się swoim maleństwem, staraj się byc spokojną i opanowana:) Lekarz napewno miał rację i plamienia nic nie oznaczają, wic nie myśl o tym. Swoją drogą, masz super rodziców. Będziesz miała w nich wsparcie jak się maluch pojawi na świecie:) Dużo spokoju i dobrego humoru Ci życze. ps. mam nadzieję, że już nie jestes taka rozczochrana;p;p;p
susinaaa
8 marca 2011, 19:38Nie zamartwiaj się niepotrzebnie :) Ciesz sie swoim stanem !! Szczerze i z całego serca Ci gratuluję i zazdroszczę : ) Sama nie mogę się doczekać kiedy będę mamą ;) P.S Rodzice zawsze nas najlepiej rozumieją :*
mandarynkaa87
8 marca 2011, 13:58No pewnie ze wytrwałam do końca:) Kochana Twoi rodzice maja racje:)Złoci ludzie z nich-fajnie że ich masz.Nie przywiązuje zbyt duzej wagi do tego co inni gadaja.Jestes w takim momencie zycia(czyt,ciaza) kiedy to kazdy chce sie podzielic z toba swoim doswiadczeniem,dawac czasami niepotrzebne rady.Wysłuchaj ale nie wczuwaj sie w to gadanie.i powiem Ci ze nie Ty jedna jestes w takiej sytuacji.Ostatnio rozmawiałam z koleżanka,ktore tez jest w ciazy.Narzekała że wszyscy na sile uszczesliwiaja ja radami i komentarzami.Że czuje sie jakby była jakas niedojda ktore nie potrafi zadbac o swoje i dziecka zdrowie...
kati24s
8 marca 2011, 10:01nie bylo tego tak duzo by nie dotrwac do konca ;P Kochana trzymaj sie i nie martw bo okruszek tez przezywa Twoj stres ;) wszystko bedzie dobrze i malenstwo tam sobie dalej rosnie ;)) buziaki
kiszonka
8 marca 2011, 07:25pewnie, ze dotrwałam :))) mądrzy staruszkowie i madra córka!! trzymaj tak dalej :) buziak na nasz dzień :*
korbaaa
8 marca 2011, 06:09ohh kochana..tylko pozazdroscic rodzicow :) i tak trzymaj, glowa do gory i pozytywne myslenie!!!!! Bedzie dobrze, przeciez musi byc no nie :))