Zjedzone:
Śniadanie: owsianka
Obiad: to samo, co wczoraj, czyli warzywka+makaron+sos pomidorowy (jutro pewnie to samo na obiad, bo mam resztę warzywek mrożonych i makaronu razowego;P)
Przekąska: Activia i marchewka
Kolacja: 2 jajka na twardo, pomidor i ogórek
Wpadka: lasagne o 19.00 (wrrrr...)
Wypite:
- 1 mała parzona kawa i 1 rozpuszczalna z magnezem+mleko
- 2 herbaty zielone
- 2 herbaty czerwone
- 1,25l wody
Aktywność- ćwiczenia dywanowe. A właśnie, muszę zamalować kilka kratek za dzisiejsze brzuszki;D
Waga z rana- 57,5kg.
Waga wieczorna (po lasagne wrrr...)- 58,0kg
Waga męża przed obiado-kolacją: 75,9kg, więc idziemy w dobrym kierunku;))))))))
Zrobiłam dzisiaj mężowi tą Panna Cottę i miałam na nią ogromną ochotę, ale jak sobie pomyślałam, że oprócz lasagne będę musiała jeszcze się Wam tutaj przyznać do słodkości, to wstyd, nie? Hihi, noo to nie zjadłam, ale muszę być czujna, bo się skubana czai w lodówce...
korbaaa
29 lutego 2012, 11:4419 to zadna tragedia :) jutro dluzej pocwicz i bedzie ok :) fajnie masz ze tak z mezusiem :)
mikolino
28 lutego 2012, 23:18Tak w pamietniku sa moje fotki ;-))
LunaLoca
28 lutego 2012, 23:03No zdarza się każdemu ale jutro nadrobisz ćwiczeniami :)