Co do dzisiejszego dnia, to był w miarę fajny. W miarę...
Od pewnego czasu mój mąż molestuje mnie o nowy samochód. "Nowy", tzn. nowy dla nas Bo na NOWY, w sensie rocznik bieżący, pachnący salonem to nas nie stać. I długo nie będzie... No, chyba że stać- jeszcze nie sprawdziliśmy numerów totolotka W każdym razie od jakiegoś czasu wysłuchuję o zmianie auta, ale dziś gadka mego męża osiągnęła apogeum! Siedzi przy tym rozwalonym laptopie i szuka... Znalazł samochód, każe mi dzwonić (bo ja lepiej po angielsku nawijam), a w kieszeni pusto. Ja go pytam: a skąd kasę weźmiesz? A on na to: "POŻYCZĘ"!!! To ja się cieszę, że na czynsz za następny miesiąc uciułane, że rachunki mi (w miarę) niestraszne, a on mi z zakupem auta wyjeżdża. Na szczęście mój szwagier troszkę mnie z opresji uratował słowami: "to weź poczekaj, jak już, to kup nowsze auto, ciut droższe. Jak już i tak pożyczasz, to 500 euro w tą, czy w tą nie robi różnicy." Mi zarąbiście robi, ale przynajmniej przystopował starego mojego.
BO JA NIENAWIDZĘ POŻYCZAĆ PIENIĘDZY!!!
W międzyczasie mama przysłała mi wiadomość, żebyśmy sprawdzili bilety na koniec sierpnia, bo są tanie. Sprawdziłam. 400 euro. To nie jest dla mnie tanio! Ja rozumiem, że mama tęskni za tym naszym Diabełkiem. Że chciałaby mieć ją przy sobie. Nas mieć przy sobie. Ale jak my będziemy latać do Polski 4 razy w roku, to do kraju wrócimy na córki 18-stkę!!! Więc dzwonię do mamy, mówię, że bilety wale nie są takie tanie, a mama mi mówi, że musiała źle spojrzeć, albo może nie pomnożyła sobie, że nas jest dwoje i tą podaną kwotę trzeba pomnożyć razy 2 + bilet dla dziecka + opłata administracyjna + bagaże + opłata za płatność kartą VISA...
Uffff... Krótko mówiąc, każdy ma jakiegoś bzika... A ja chciałabym schudnąć (priorytet), wyprostować i wybielić zęby (albo chociaż wybielić, bo aż takie krzywe to one nie są) i wybudować dom I do kogo mam się z tym udać?
Córunia dziś też nie chciała za bardzo pójść spać, ale postanowiłam wyluzować. Kocham tego mojego małego złośliwca!!!
Dieta dobrze. Chyba tyle w temacie
Pogoda była dziś PIĘKNA!!! Dlatego mnóstwo czasu spędziłyśmy z córką na spacerach (mała aż się opaliła, a i ja czerwonymi ramionami i dekoltem świecę). Uwielbiam słoneczko. Mogłabym mieć lato caaaaały rok. A i mniej mi się wtedy jeść chce, piję hektolitry wody, same plusy
Sprawdziliśmy totolotka... Znów nie zostaliśmy milionerami...
Jakoś trzeba zakończyć wpis. Więc kończę. Pozdrawiam i miłych snów życzę, a ja jeszcze poczytam pamiętniki;]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]
Od pewnego czasu mój mąż molestuje mnie o nowy samochód. "Nowy", tzn. nowy dla nas Bo na NOWY, w sensie rocznik bieżący, pachnący salonem to nas nie stać. I długo nie będzie... No, chyba że stać- jeszcze nie sprawdziliśmy numerów totolotka W każdym razie od jakiegoś czasu wysłuchuję o zmianie auta, ale dziś gadka mego męża osiągnęła apogeum! Siedzi przy tym rozwalonym laptopie i szuka... Znalazł samochód, każe mi dzwonić (bo ja lepiej po angielsku nawijam), a w kieszeni pusto. Ja go pytam: a skąd kasę weźmiesz? A on na to: "POŻYCZĘ"!!! To ja się cieszę, że na czynsz za następny miesiąc uciułane, że rachunki mi (w miarę) niestraszne, a on mi z zakupem auta wyjeżdża. Na szczęście mój szwagier troszkę mnie z opresji uratował słowami: "to weź poczekaj, jak już, to kup nowsze auto, ciut droższe. Jak już i tak pożyczasz, to 500 euro w tą, czy w tą nie robi różnicy." Mi zarąbiście robi, ale przynajmniej przystopował starego mojego.
BO JA NIENAWIDZĘ POŻYCZAĆ PIENIĘDZY!!!
W międzyczasie mama przysłała mi wiadomość, żebyśmy sprawdzili bilety na koniec sierpnia, bo są tanie. Sprawdziłam. 400 euro. To nie jest dla mnie tanio! Ja rozumiem, że mama tęskni za tym naszym Diabełkiem. Że chciałaby mieć ją przy sobie. Nas mieć przy sobie. Ale jak my będziemy latać do Polski 4 razy w roku, to do kraju wrócimy na córki 18-stkę!!! Więc dzwonię do mamy, mówię, że bilety wale nie są takie tanie, a mama mi mówi, że musiała źle spojrzeć, albo może nie pomnożyła sobie, że nas jest dwoje i tą podaną kwotę trzeba pomnożyć razy 2 + bilet dla dziecka + opłata administracyjna + bagaże + opłata za płatność kartą VISA...
Uffff... Krótko mówiąc, każdy ma jakiegoś bzika... A ja chciałabym schudnąć (priorytet), wyprostować i wybielić zęby (albo chociaż wybielić, bo aż takie krzywe to one nie są) i wybudować dom I do kogo mam się z tym udać?
Córunia dziś też nie chciała za bardzo pójść spać, ale postanowiłam wyluzować. Kocham tego mojego małego złośliwca!!!
Dieta dobrze. Chyba tyle w temacie
Pogoda była dziś PIĘKNA!!! Dlatego mnóstwo czasu spędziłyśmy z córką na spacerach (mała aż się opaliła, a i ja czerwonymi ramionami i dekoltem świecę). Uwielbiam słoneczko. Mogłabym mieć lato caaaaały rok. A i mniej mi się wtedy jeść chce, piję hektolitry wody, same plusy
Sprawdziliśmy totolotka... Znów nie zostaliśmy milionerami...
Jakoś trzeba zakończyć wpis. Więc kończę. Pozdrawiam i miłych snów życzę, a ja jeszcze poczytam pamiętniki;]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]]
j0lka
15 sierpnia 2012, 00:34Bardzo fajny wpis!
niebieska2009
15 sierpnia 2012, 00:14o a co do wybielania, to jak chcesz szybko i w miare tanio to polecam paski wybielające z blenda med...zrobilam sobie i kurcze serio widać roznice;p kurde tez gram w totka i wierze ze bede milionerka haha;p