Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Armagedon długoweekendowy


Kochane, właśnie wróciłam z długiego weekendu, (2 dni u rodziców plus 3 dni u teściów), z aktywności sportowych: w niedziele bieganie 65 min, w pn i środę ABS 8 min plus we wtorek chodzenie po zoo( w gdańsku) ok 5 godz(no wiadomo, że w przerwami) co do grzesznych potraw to masakra! jeszcze w sobotę ciasto czekoladowe mojej siostry(1 kawałek) plus parę kieliszków wina, plus z 3 kieliszki nalewki ziołowej(rano kac), w niedziele kawałek tortu(zmusili mnie) i kawałeczek makowca(już nie zmuszali), plus trochę galaretki, natomiast w poniedziałek u teściów kawałek tortu, kawałek drożdżówki z owocami i 2 piwa, we wtorek gofr z wiśniami, znowu z 3 kawałki drożdżówki i ze 3 kieliszki wina(półwytrawne czerwone).
Eh masakra, te imprezy rodzinne mi nosem wyjdą! no ale trudno, jutro mam kontrole u dietetyczki, aż się boje co to będzie, pozostałe dni raczej wzorowo, ćwiczenia też raczej wszytko jak miało być, więc zobaczymy.

Ps hula-hop nie brałam na wyjazd, ale dziś po powrocie ćwiczyłam ok 7 min i wydaje mi się, że kręcę (zanim upadnie) odrobinę dłużej, ale się nie poddaje, hula-hop teraz będzie codziennie razem z ćwiczeniami ABS, a jutro przed dietetykiem jeszcze bieganie mnie czeka.
Pozdrowienia dla was!