Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
dzień 112 :)


Ale miałam super walentynki  Luby kazał mi opuścić mieszkanie na 2h - akurat wystarczyło czasu na szybkie zakupy z mamą i potem na przebranie się i umalowanie - a jak wróciłam ... Luby powitał mnie bukietem czerwonych róż  mieszkanie oświetlone mnóstwem świec, pięknie nakryty stół i pyszne jedzonko, wino  no jednym słowem walentynki moich marzeń  oj postarał się mój ukochany dostałam jeszcze śliczne kolczyki  a ja miałam dla niego tylko kartkę walentynkową, ale za to częściowo własnoręcznie zrobioną i  z wierszykiem mojego autorstwa 

Jak się można domyślić wczoraj zdecydowanie przekroczyłam limit kalorii - chociaż w ciągu dnia starałam się zjeść mniej niż zwykle, żeby jakoś zrównoważyć tą kolację walentynkową. Ale dzisiaj już było ok  i nawet udało mi się sporo poruszać - ping pong na PS rządzi  żeby sobie trochę utrudnić grę postanowiłam grać lewą ręką - na początku było trudno, ale potem tak się wprawiłam, że przeszłam już 3 z 4 pucharów lewą ręką 

A jutro znowu będzie tragedia, bo nie mam zamiaru sobie odmówić 1-2 pączków - tym bardziej, że sama je będę smażyła