Glupia bylam...odchudzalam sie tylko,bo byly jakies okazje,imprezy,urlopy,polmaratonu.. itd...jasne motywacja musi byc...ale w moim przypadku dzialalo to tylko do np.urlopu...bylam taka; ale dalam rade sie odchudzic...
Polmaraton,dalam rade przebieglam 21km w niecale dwie godziny,przygotowywalam sie do niego pol roku wczesniej biegajac co drugi dzien minimum 10km.....Ale jak juz dalam rade odpuscilam bieganie,bo po co??? no ale ze polamaraton byl w kwietniu a wakacje w czerwcu tooooo cwiczylam,szalalam poporstu,uwazalam na to co jem,pilam duzo wody,do pracy jezdzilam tylko rowerem,ok 10km w jedna strone,i coz nie powiem,dalo to piekne wyniki,na moj urlop pojechalam szczupla,zgrabna i usmiechnieta:-)
Po powrocie z wakacji.....THE END...rower zastapilam autobusem,bieganie wogole odpuscilam,zaczela sie szkola wiec ''nie mialam czasu''itd....na efekty nie musialam dlugo czekac,spodnie ktore byly wyznacznikiem mojej wagi,pokazywaly....paskudna sytuacje!!!!! a najgorsze bylo to,ze nie potrafilam sie zmotywowac za cholere!!!!Po co mam sie odchudzac,skoro ju dobrych kilka tygodni jem wieczorami,frytki itd....to i tak nic nie da,zreszta i tak juz brzuch duzy,nogi grubsze duzo,opuchniete....wiec odpuscilam....i nagle przyszly kolejne wakacje!!! i kubel zimnej wody.....jak ja wygladam....pozatym taka hustawka wygladu,powoduje tez hustawke nastroju,nieprzyjemne rozmowy z bliskimi itd....
Po powrocie natychmiast postanowilam dzialac!!!! Bum!!!!!! Cwiczenia,masaze,dieta,hektolitry wody,banka chinska i juz....3tygodnie i znowu jest ok!!! nawet super bym powiedziala!!!!
Ale coz...co tam,zaczely sie chlodne dni,wiec zostawmy rower...na silownie,eeee tam,nie chce mi sie,znowu wieczorami i jem,i znowu bummmmm tyjemy....
Patrze w lustro i nie mam sily....znowu to samo,ni wierze.....i znowu strasznie ciezko zaczac,ale jakos sie zmusilam,chodzilam na silownie na basen,ale jadlam wieczorami i znowu coraz rzadziej na silownie,i standardowo jojojojojojojoooooooo......
Do lekarza....robimy wyniki,pewnie tarczyca,napewno bo to nie jest normalne co sie ze mna dzieje,tyje,chudne,humorki,stany smutne,wrecz depresyjne....
Wyniki wyszly ok,tylko za malo zelaza,bo ja nie miesa...mysle sobie o co chodzi?? I juz wiem ze wina jest tylko moja,lezy we mnie a nie w tarczycy wynikach itd...bo jak do cholery ktos kto ma takie zasrane wachania wagi ma czuc sie dobrze psychicznie???
W swieta postanowilam odchudzac sie znowu...i kilka dni znowu silownia itd....az wkoncu joga...tak spokojna,wyciszajaca,a dajaca popalic miesniom,zakwasy mam po kazdych zajeciach....ok joga,sama cudow nie zdziala,jedzenie...i znowu mysle sobie ok,walne master cleanse,albo almased popije konktajle tydzien dwa i minie....az wkoncu jakos w zeszlym tygodniu,naszla mnie taka refleksja....przemyslenia itd...wkoncu joga pomaga tez sie wyciszyc i znalezc odpowiedzi na pewne pytania....
CO JA DO CHOLERY ROBIE???? Tyje chudne,tyje chudne...co ja do jasnej cholery robie ze soba???Ze swoim zyciem,cialem i zdrowiem??? Fizycznym i psychicznym...Przeciez szczupla czulam sie zawsze wspaniale itd....ale co mi z tego jak to wszystko bylo sezonowo...i tylko sezonowo!!!!
Odstawilam tabletki antykoncepcyjne i rzucilam palenie!!!!
Zaczelam jesc normalnie...ale zdrowo!!! Zwracam uwage na to co jem,czytam etykiety i staram sie zeby moje jedzenie bylo jak najmniej przetworzone...
Chodze na joge i bardzo duzo sie rozciagam!! Czasem biegam,staram sie minimum te dwa razy w tygodniu,ale ta pogoda jest czasem tak okropna ze odpuszczam...Przemyslam wiele spraw,ktore sa oczywiste no jasne ze sa,oczywiste i logiczne,ale kadzdy do tego musi dojsc sam...Ze odchudzanie i piekna sylwetka to nie ma byc moj cel zyciowy za wszelka cene,tylko to ma byc skutek uboczny mojego zdrowego stylu zycia.....
Nie mam czasu...najlepsza wymowka swiata...ale mam czas na glupi serial,Facebooka,Youtuba i inne pierdoly...no taka prawda...Przyznalam sie sama przed soba,i Przeprosilam siebie...juz tak nie bede siebie traktowac....
Efekty??? Jasne,czuje sie lepiej,napewno jestem juz mniej opuchnieta i mam wiecej energii,wyniki unormowalam,nie wiem czy schudlam,nie wchodze na wage,ale moje cialo napewno juz teraz stalo sie bardziej jedrne i brzuszek sie splaszczyl....
Wkoncu wiem o co chodzi....:-)
BO NIE JEST WYZWANIEM SCHUDNĄĆ!!!! Jak widac mnie sie to nawet udaje w kilka tygodni....
Wyzwaniem dla mnie jest żyć zdrowo!!!! I traktowac siebie jak najlepsza przyjaciółkę. Jesc zdrowo,i zmienic tok myslenie...nie daj boze tymczasowo,tylko na wielki wieków.
fitnessmania
8 kwietnia 2017, 17:22Dziewczyny w odchudzaniu najważniejsza jest motywacja, ja np oglądam codziennie zdjęcia przed i po odchudzaniu, to mi daje niezłego powera, wam też to radzę, wpiszcie sobie w google - odchudzanie przed i po by Sasetka
ostrow2
18 listopada 2016, 10:59Gdzie jesteś ? Jak Ci idzie ? Ja też walnęłam jojo i próbuję się ogarnąć. Napisz coś :)
MoniaLucky
22 lutego 2016, 09:23Właśnie to ogarnięcie jest najgorsze. I nikt za nas tylka nie ruszy jak my same..ale jak juz sie ograniemy,to dont stop me now....
katy-waity
22 lutego 2016, 00:14znam to , od kilu lat chudne tyje ..\tylko mam o duzew ieksze skoki wagowe niz Ty...
spelnioneMarzenie
22 lutego 2016, 08:41ja mam tak samo, najgorsze jest, ze teraz przytylam jak nigdy dotad!!! i niemoge sie za nic w swiecie ogarnac, a przeciez zaraz lato!!!