Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
brzuch...



Dzisiaj zjadłam ok 1166kcal, ale nie policzyłam lekarstwa na "moje problemy". Jedno to jakieś łupinki, które po rozrobieniu wyglądają bardzo podobnie do siemia lnianego. Drugie jednak jest w syropie i to słodkim, więc pewnie parę kcal ma, ale to konieczność, więc nie liczę ;-)
Jeśli chodzi o te lekarstwa to przeczytałam, że dopiero po jakimś czasie zaczynają działać i początki takie są, że burczy w brzuchu i są wzdęcia, więc się uspokoiłam :-)))

Ostatnio, jak Krystyna wrzuciła do pamiętnika swoje obecne wymiary, miałam lekką załamkę ;-) Przy obecnej wadze, nadal mam brzuch jak kobieta w ciąży!!! Zdaję sobie sprawę z tego, że mam lekkie kości, bo tak było zawsze. Wczoraj znalazłam jakieś stare spodnie i jak w nie weszłam, to w biodrach jest super, ale w brzuchu jeszcze sporo mi brakuje. Kiedyś jak zrzuciłam kg, to nie miałam takiego brzucha w tych spodniach (był minimalny). Tyle, że wtedy biegałam codziennie i to sporo. Teraz głównie ćwiczę na skakance, bo na bieganie jest dla mnie jeszcze troszkę za zimno ;-) Zmarzluch jestem :-) Tak więc, po konsultacji z Krystyną postanowiłam dodać do ćwiczeń brzuszki. Jednakże ja za nimi nie przepadam i nie wiem ile wytrwam hehehe Brzuch to zawsze dla mnie dramat. Niech się zrobi ciepło, to pójdę biegać...

Co do wczorajszego roweru, jednak go nie wyciągnęłam. Wyszłam na dwór, obejrzałam rower w garażu, po czym stwierdziłam, że jest za zimno ;-) No i poćwiczyłam na skakance i brzuszki.

Dzisiaj 1000skakanek, ponad godzinny spacer i 100półbrzuszków. Może coś jeszcze poćwiczę ;-)

A teraz się ze mnie pośmiejcie... Jak się stresuję, to nie dość, że mnie nosi i mam chcicę na żarcie, ale zazwyczaj też budzę się w nocy, bo śnią mi się jakieś głupoty. No i dzisiaj w nocy obudziłam się przerażona, bo śniło mi się, że miałam lecieć z mamą i najmłodszym bratem do Turcji. Na lotnisku, które wielkością przypominało lotnisko we Frankfurcie nad Menem przypomniało mi się, że zapomniałam paszportu. Jakimś cudem akurat na lotnisku był jakiś wysoki rangą przedstawiciel władz tureckich, który też powiedział i się uparł, że nie mogę lecieć bez paszportu. Zadzwoniłam do ojca, on miał mi dowieść paszport, ale już nie było czasu, więc kobieta przy odprawie powiedziała, że o 18 jest następny samolot i bilet kosztuje 200pln. Powiedziałam mamie, że w takim razie ona ma lecieć z bratem, a ja przylecę następnym samolotem i spotkamy się w hotelu... Jak przepchnęłam ją z bratem przez bramki i mi zniknęli z oczu, to uświadomiłam sobie, że oni pewnie nie mają ze sobą kasy i nie wykupią wizy na lotnisku... Obudziłam się przerażona o 4:30 i nie mogłam spać do po 5 hehehe ;-) Potem jak już zasnęłam, to śniło mi się, że doleciałam ale zakwaterowali mnie i innym hotelu niż mieli, a mama z bratem są w tym właściwym hehe ;-)
Mam chyba jakiegoś pecha na Turcję ;-) bo w rzeczywistości to parę lat temu siedziałam już w samolocie w tym kierunku i przez wulkan nigdzie nie poleciałam ;-)

Jeśli chodzi o sen, to chyba jeden ze śmieszniejszych, bo jak kiedyś mi się śniło, że sobie śpię i z jednej strony łóżka stoi moja zmarła babcia, a z drugiej strony mój zmarły ex szef, to nie spałam już całą noc heheheh

Jednym słowem wariatka jestem :-)))))

A powodów do stresów jest parę. Jeden z nich to chrzciny. Są za tydzień, 25 lutego. A moja uczelnia w tym tygodniu dopiero "wrzuciła" plan zjazdów na semestr letni i zaczynam 25. To jeszcze nic. Cały dzień mam wykłady, a od 15:30 do ok19 mam seminarkę z profesorem, którego nigdy w życiu jeszcze nie widziałam. A chrzciny są o 17. Dzwoniłam do dziekanatu  by wyciągnąć jakieś namiary na tego profa i by z nim wcześniej porozmawiać ( bo w necie jest tylko info, że prowadzi seminarki w uniwerku warszawskim, ale przecież nie pojadę do Wawy), ale jedyne co mieli, to nr tel, którego nie mogą podać. Faktem jest to, że jak wyjaśniłam jaka jest sytuacja, to powiedzieli, że mam z nim porozmawiać przed seminarką a jak coś będzie nie tak to mam im to zgłosić i wtedy mi pomogą. Więc to jest dobre. Też myślałam, żeby z nim porozmawiać i poprosić bym mogła przyjść do niego na seminarkę w niedzielę, bo też ma, ale z inną grupą tematyczną. Nie wiem czy mi pozwoli ale trzeba spróbować.

A większe stresy będą pewnie jutro i w ciągu kolejnych dni, dlatego proszę trzymajcie kciuki :-)))

ufff jak się rozpisałam ;-)

Pozdrawiam

  • waga79

    waga79

    20 lutego 2012, 08:41

    nawet z lekarstwami a stres? Prof na pewno się zgodzi, trzymam kciuki:)

  • MllaGrubaskaa

    MllaGrubaskaa

    20 lutego 2012, 07:39

    Też nie lubię brzuszków , ale robię bo widzę że mimo tłuszczyku brzuszek robi się ładniejszy i kształt taki bardziej foremny , a nie opony od ciągnika, na prawdę warto się pomęczyć.

  • krystynaaaaa

    krystynaaaaa

    19 lutego 2012, 23:19

    No to życzę Ci teraz płaskiego brzuszka! Piszesz że Ty jesteś wariatka... ciekawe ha,ha,ha! po tym śnie to może w tym roku wjedziesz do Turcji! Miłego wieczoru!