Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Chyba jest coś nie tak....


Wizyta u ginekologa za mną. Wyniki badania nie wykazały bym była czymś zarażona i to było przyczyną ciąży pozamacicznej. Teraz jeszcze HSG w lutym i badania. I można się starać o dziecko. Dobra wiadomość jest taka, że wróciły mi owulację!!!!!! Dzisiaj 10 dzień cyklu i piękne jajeczko widać było. Także dieta, leki dają efekt i nadzieję na przyszłość.


Co do opisu to chodzi mi o mojego męża i moje życie, nie mam się komu wyżalić... Więc muszę tutaj. Żeby nie było mam wspaniałego męża, kocham go i nie zamieniłabym go na innego... Ale nie możemy dojść do porozumienia w kwestii pieniędzy. I co najgorsze, wcale nam ich nie brakuję... Wiecznie się o nie kłócimy. Odkładamy 60-70% naszych zarobków, żeby szybko kupić mieszkanie (na które by już w sumie było, ale przecież szkoda tyle wydać...) za resztę żyjemy. Płacimy rachunki, kupujemy jedzenie, opłacamy wszystko co dodatkowe. GDY rozmawiam z mężem o większym wydatku to zawszę się muszę wykłócić, po czasie sam dochodzi do tego że jednak trzeba go ponieść. Ostatnio kłóciłam się o akumulator do samochodu.... Kiedy sam go zawiódł to wtedy uznał, że trzeba.Zresztą i tak miałam go kupić, więc zgoda mi nie potrzebna. Nie wydaje milionów na ciuchy, czy kosmetyki, naprawdę jestem oszczędna i nie potrzebuję głupot. Nie oszczędzam tylko na zdrowiu i leczę się tylko prywatnie, wynika to z moich doświadczeń życiowych nie ufam NFZ. Do ginekologa chodzę prywatnie i badania robię prywatnie. A wg mojego męża powinnam na NFZ przecież płacimy tyle składek. Owszem mogę iść do pani 65 lat w rejonie która po ciąży pozamacicznej powiedziała mi że następnym razem się uda. Nie zleciła żadnych badań bo po co. Więc co mam dalej ryzykować traumą i kolejną ciążą pozamaciczna ? Oj nie. Chodzę prywatnie do fenomenalnej lekarki, ale cóż jest droga. I muszę brać leki które są droższe ale skuteczniejsze, na co mój mąż 'to zamiast nowego telefonu( mój ma 5 lat, wiesza się i po prostu muszę mieć nowy bo bateria już nie trzyma) sobie kupisz w tym miesiącu". Coś mnie trafiło!!!!!!! Stać nas bez problemu na to i na to. 

Tak mój mąż jest z KRAKOWA.... 

Czy ja sobie problemy z mężem wymyśliłam? Dzisiaj jestem w******** i zła!

I nawet radość z owulacji gdzieś zniknęła :(

  • mtsiwak

    mtsiwak

    19 stycznia 2019, 09:06

    Moj maz tez na mnie ciagle wrzeszczy, ze za duzo wydaje. Tylko ze ja zupelnie nie mam parcia ani ochoty na kupowanie mieszkania/domu. Argumenty “bo swoje” i bo nie uciekaja pieniadze zupelnie do mnie nie przemawiaja. Nie mam ochoty wiazac sobie u szyi kredytu na 30 lat. wole za te kase jechac na Floryde. Albo gdzies indziej. Albo zainwestowac we wlasny rozwoj. Zyje tu i teraz. Chce miec fajne zycie, a nie wieczny alarm w glowie bo kredyt. To jest jakas zmora naszego pokolenia, przysiegam. Napedzanie biznesu bakowi. A zycie bywa rozne. I co jak maz zachoruje albo ja? Nie damy rady pracowac oboje? Mieszkanie zawsze moge zmienic na tansze. A dom albo wlasne mieszkanie? Biore namiar na rozne kwestie. A co do lekow - ja wydawalam $680 miesiecznie na progesteron. Do 1 stycznia kazda wizyte placilam $250. Wlosow sobie z glowy nie szarpie. Nie dlatego ze chcialam. Musialam. Bo maz zarabia o $500 za duzo na miesiac zebysmy sie zakwalifikowali na darmowe ubezpieczenie. Wiec to $500 plus $50 musze wydac co miesiac na ubezpieczenie. Niech nie zrzedzi. No chyba ze mu nie zalezy na tym zeby miec dzieci i cztery puste, ladnie pomalowane scoany sa wazniejsze.

    • monika.wn

      monika.wn

      19 stycznia 2019, 10:06

      My jesteśmy w stanie kupić mieszkanie bez kredytu i to już. Dosc pkeniedzy też mamy żeby pojechać 2 razy w roku na wakacje. Byliśmy w 2018 na Korfu i w Dubaju. Więc korzystamy z życia. I na wszystko by wystarczyło. I na mieszkanie i na wycieczki i na leki i na badania. Więc dlatego nie rozumiem mojego męża. Stąd ten wpis. Też jestem zdania że zyje tutaj i teraz. Więc korzystam. I już piszę z nowego telefonu

    • mtsiwak

      mtsiwak

      19 stycznia 2019, 17:29

      Kurde to tym bardziej. Przemow mu do rozsadku. Bo to jest zwyczajnie niezdrowe

    • monika.wn

      monika.wn

      19 stycznia 2019, 18:52

      Wszyscy mu to mówią!

    • mtsiwak

      mtsiwak

      19 stycznia 2019, 19:07

      Taki typ, lata pracy orzed Toba :D

    • mtsiwak

      mtsiwak

      19 stycznia 2019, 19:08

      Albo jak juz macie ten hajs uzbierany kupcie to mieszkanie mozd wtedy sie uspokoi :P

    • monika.wn

      monika.wn

      19 stycznia 2019, 20:44

      Jemu raczej nigdy nie przejdzie. Typ że lubi oszczędzać!

  • peggy.na.obcasach

    peggy.na.obcasach

    16 stycznia 2019, 12:23

    Komentarz o mężu z KRAKOWA powalił mnie na kolana :-D Nie jestem zamężna, ale niestety przykre doświadczenia z facetami mam za sobą (i oby nie przed sobą). Nie sądzę, żeby kluczową kwestią było to, że akurat pochodzi z Krakowa ;-) po prostu czasami faceci są... jacy są. Co do pieniędzy - nigdy nie rozumiałam posiadania pieniędzy dla samego ich posiadania, dlatego faktycznie ta postawa Twojego męża jest dla mnie w ogóle nie zrozumiała. Jasne - jak ktoś chce na coś odłożyć, to wiadomo, że będzie to okupione wysiłkiem, ale bez przesady. Poza tym - do ginekologa nie chodzisz z powodu swoich fanaberii, ale z powodu zdrowia i z tej samej przyczyny bierzesz leki. Nie robisz tego przecież dlatego, że masz takie "widzi mi się", ale też robisz to dla Was - dziecko jest wspólne i co to w ogóle znaczy, że jak wydałaś pieniądze na to, to już na coś innego masz nie wydawać...? A poza tematem związanym z mężem - gratuluję owulacji i dobrych wyników! :-) (ja swojej owulacji nie widziałam od jakichś 5 - 6 lat niestety). Powodzenia!!! :-) Bądź silna (w każdym znaczeniu!!!).

    • monika.wn

      monika.wn

      19 stycznia 2019, 10:08

      Hehe. Wiem wiem. Ponioslo mnie z tym Krk. Ale cóż. Walczę o swoje. Telefon już mam. Leki zamówione. Na badania idę w środę. Także bez przesady. Żyje teraz!

    • peggy.na.obcasach

      peggy.na.obcasach

      27 stycznia 2019, 00:01

      No to dobrze :-) tak trzymaj!

  • Kolastynka

    Kolastynka

    15 stycznia 2019, 18:16

    No jednak kłótnie o kasę nie należą do miłych, musicie dużo rozmawiać no i niestety nauczyć się kompromisu :) życzę dzidziusia :)

    • monika.wn

      monika.wn

      15 stycznia 2019, 18:44

      Ech. Póki co go nie ma... ja nie wiem jak z Tym chlopem rozmawiać!

  • kklaudia1882

    kklaudia1882

    15 stycznia 2019, 11:10

    Trzymam kciuki za dzidziusia :) :* Też się z mężem leczymy głównie prywatnie, bo też mam złe doświadczenia z lekarzami na NFZ, więc nie dziwię Ci się. A co do męża... Znam wiele osób z Krakowa i większość ma podobny "światopogląd" jak Twój.

    • monika.wn

      monika.wn

      15 stycznia 2019, 13:36

      I to jest właśnie masakra. To powiedzenie jest mega prawdziwe! A na NFZ to w zadnym aspekcie nie należy liczyć!

  • MaartikaJg

    MaartikaJg

    14 stycznia 2019, 22:30

    Znam to z doświadczenia ! :( Jak KASA jest to ciężko jest się dogadać... Jak nie miałam pieniędzy to nie miałam o co się kłócić, nie było problemu.. a teraz zawsze coś..

    • monika.wn

      monika.wn

      15 stycznia 2019, 09:39

      No właśnie nie wiem jak to zrobić żeby maz był mniej oszczędny...zwłaszcza ze nie trzeba...

  • agape81

    agape81

    14 stycznia 2019, 21:50

    Wg mnie musicie jakoś dojść do porozumienia w tej kwestii. Jak pojawi się dziecko to wydatków przybędzie, i to nie mało. Tymbardziej, że piszesz, że kasy Wamnie brakuje. Finanse, wydatki tobardzo ważna kwestia.

    • monika.wn

      monika.wn

      15 stycznia 2019, 09:42

      Dochodzimy już 2 lata... ogólnie i tak stawiam na swoim. Gdyby nie ja zylibysmy przy swieczkach :P ustaliliśmy już ile odkładamy a ile wydajemy! A on jeszcze z tego co mamy na życie chce oszczędzać... i o to są wojny. Nie będę żyć i liczyć każdy grosz całe życie. No way!