niech no pomyślę, który to już dzień na detoksie jestem. Mija właśnie 39. Jestem mocarz. Wczoraj byliśmy na zarąbistej imprezie. Z mnóstwem fantastycznego jedzenia i alkoholu. I wyszłam z tarczą a nie na tarczy. Mimo, że kichy grały marsza ja czułam się szczęsliwa. Boniu ależ to mega paradoks. A po imprezie gdy jechaliśmy do domu to mężulo zapytał:
-Powiedz mi jak to jest, że potrafisz czasami tak zacisnąć zęby i nie ruszyć niczego przez całą imprezę a innym razem wrzucasz w siebie jak ..."
-W śmietnik? To chciałeś powiedzieć?
-Tak, tylko bałem się jak zareagujesz-mówi ściszonym głosem.
- Nie wiem. Nie potarfię odpowiedzieć na to pytanie. (Nawet teraz jak siedzę i piszę nie umiem znaleźć na to odpowiedzi dla siebie samej ).
-Więcej Ci na to nie pozwolę, żebyś zaprzepaściła to co osiągnęłaś
-Super tylko jak to zrobimy? Zamkniesz mnie na klucz i zabierzesz kasę, żebym nie poszła po ciacha do sklepu? Tylko JA mogę sobie nie pozwolić na zaprzepaszczenie tego co osiągnęłam.
-Dla chcącego nie ma nic trudnego- mówię.
Żarcie i słodycze zawsze się jakoś skołuje, myślę w duchu.
Boże to okropne o czym ja wogóle myślę.
Pytanie tylko czy dam radę? Czy będę w stanie pokonać własne słabości znaleźć przyczynę, bodziec, który mnie tak rozpierdziela, że nie widzę umiaru, tracę kontrolę nad sobą i jem, jem jem jak świnia nie ubliżając świni.
Odpowiedź - ???????
kitka628
22 marca 2010, 10:06ja już to wiem- trzeba wyznaczyć regularne godziny posiłków i ich przestrzegać - nigdy regularnosc nie leżała w mojej naturze, teraz spróbowałam i ....napady na lodówkę skończyły się (przypominam, że ja jestem miłośniczką raczej boczusia niż czekolady....hihi)
smerfetkaxx1983
21 marca 2010, 23:03Dasz radę:):) Ja też mam taką obsesje. Nic nie jem, a później opycham się bez opamiętania. Ale kiedyś ktoś mnie zapytał: " Dla kogo jesz bez umiaru? Lubisz jak masz nadwagę??? Po co Ci nadwaga??" I zaczęłam nad tym myśleć. 3mam kciuki. Na pewno Ci się uda