Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Jestem


już deczko zmęczona tym świątecznym sprzątaniem. Ale są też pozytywne aspekty tej roboty bo waga leci w dół. Jednak takie poządki to całkiem niezły wysiłek fizyczny. Zanosi się na 45 dzień bez cukierasa w paszczy i jest super. Im bliżej 6 z przodu tym bardziej się zastanawiam co dalej z tym cukrem. Od kilku dni chodzi mi po głowie liczba 100. I tak właśnie zrobię dociągnę do 100 bez słodyczy a potem zobaczy się co dalej. Walczę ze sobą dosyć często bo dietka zjechała do 1300 1200 kcalorii co dla mnie jest już dość trudne do przejścia. Na szczęście jakos udaje mi się samą siebie przekonać, że jeżeli coś wezmę to zrobię krzywdę samej sobie. I po co mi to. O ciastach  i różnego tego typu przyjemnościach w święta staram się nie myśleć. Mam nadzieję, że nie polegnę.