Ha,ha,ha w sumie mogłabym skopiować jeden z wpisów o pierwszym ważeniu.
Jejku, dlaczego początki są takie super, a potem przychodzą schody?
Tylko czemu się tu dziwić?
Na to jak wyglądam i ile ważę pracowałam kilka lat, a raczej nie pracowałam, tylko się leniłam.
Muszę wbić sobie do tej mojej głowy, że nie naprawi się wszystkiego w 3 miesiące i nie zatrzyma efektów do końca życia, bez pracy, dyscypliny, planu.
Wczoraj był bardzo ciekawy motywator.
"Niezapisany cel to tylko życzenie".
Zatem okleiłam małymi karteczkami z wypisanymi celami swój monitor, może będzie lepiej.
Pyzunia2014
13 sierpnia 2020, 16:17A ja musiałam do tego dojrzeć. Wiele razy próbowałam i nagle przyszedł ten dzień. I jakby stało się to normalne dla mnie, że zwracam uwagę ile jem i co jem.
Janzja
13 sierpnia 2020, 10:58W moim przypadku każda próba zmiany zostawia jakiś ślad w postaci zmiany nawyku - tak wymieniłam słodkie jogurty na naturalne, napoje i soki na wodę i mieszam pieczywo z ciemnym, a i warzywo staram się wrzucić do posiłków ;). Powoli do przodu :D
pulciaa
13 sierpnia 2020, 10:32Hej,;-) Motywacja to już duży klucz do sukcesu. Ja mam taką matrę: " Że najgorsza walka jaką w życiu człowiek stacza to walka z samym sobą, ze swoimi słabościami i lękami, jeżeli już wygrasz tą walkę, będziesz mogła osiągnąć wszystko co tylko sobie zapragniesz". ;-) Więc Wałcz i trzymam mocno kciuki ;-D