Jestem i zdaję relację z dnia pierwszego:)
Melduję że leń ruszył się z kanapy w stronę fitness klubu i nawet tam dotarł! mało tego poćwiczył całą godzinę!!!
Wrażenia???
Podczas całych zajęć trzy razy dostałam zadyszki i myślałam że ze mną koniec no ale stwierdziłam że nie będę sobie wstydu robić i dalej pchałam do przodu,jeszcze nigdy się tak nie cieszyłam na słowo KONIEC!!
Tak to było zdecydowanie najlepsze słowo dzisiejszego dnia!!!
I wiecie co?Wybieram się tam kolejny raz,skoro dzisiaj mnie nie wywieźli na wózku to następnym razem może być tylko lepiej:D
Nastepne zajęcia w czwartek i tu mam dylemat bo mam do wyboru zumbe i latino -żeby to tylko takie dylematy były w życiu to świat byłby piękny;)Jednak chyba skłaniam się ku zumbie.
Ale jednak muszę przyznać że wśród tych wszystkich lasek czułam się dziwnie -wszystkie szczupłe-czułam się jak wieloryb wśród delfinów cóż jakiś obcy gatunek;) ale wkońcu leń na fitnessie to widok niecodzienny;)
Na koniec mojego wywodu dodaję moje dzisiejsze menu;)
I: owsianka z brzoskwiniami, ziarnami słonecznika
II:Dwie kromki razowca, z serem białym ,activia naturalna
III:makaron pełnoziarnisty ze świeżymi pomidorami, mozarellą, oliwą i bazylią;
IV:Jogurt naturalny zmiksowany z bananem i malinami
V:Dwie kromki razowca z jajkiem ,serek wiejski.