Pamiętnik odchudzania użytkownika:
Myszak90

kobieta, 34 lat,

170 cm, 84.20 kg więcej o mnie

Postanowienie wakacyjne: Zrzucić wszystko, co zbędne!

Postępy w odchudzaniu

Najskuteczniejsze odchudzanie w Polsce.

Wpisy w pamiętniku

24 kwietnia 2017 , Komentarze (2)

Witajcie! Powiem Wam, że mój organizm to robi sobie co chce. Waga praktycznie nie spada. Na dodatek ostatni raz na siłowni byłam hmmm z miesiąc temu. Nie ma się co tłumaczyć brakiem czasu, bo to tylko godzinka. Ale dla mnie aż godzina, kiedy mam dwa dni wolnego od pracy i muszę odespać, dziś spałam 13 godzin (strach) Obudził mnie ból pleców, bo przecież ileż można spać!?(mysli) Przestałam wierzyć, że uda się osiągnąć cel 65 kg do dnia ślubu gdyż zostało 75 dni (zakochany) a mi brakuje 6 kg. Oczywiście "normalny" człowiek by sobie z tym poradził, ale na mój organizm nic nie działa. Wiedziałam, że będzie ciężko, ale że aż tak?! Kilka lat temu trzymałam rygorystyczną diete i dużo ćwiczyłam i chudłam średnio 2-3 kg na miesiąc, więc jakim cudem teraz ma być lepiej? Myślałam kiedyś, że może jestem chora, tarczyca i te sprawy, bo miałam wiele objawów, ale kiedy poszłam do lekarza to po badaniach wykryło mi tylko anemię. No nic. Zostało mi tylko 75 dni, i zamierzam je wykorzystać. Nie myślę już tyle o ćwiczeniach bo z tego i tak nic nie wychodzi, będę się ruszała jak tylko będę mogła- spacery przy każdej możliwej okazji i ogólnie więcej ruchu niż lenistwa. ZERO słodkiego aż do ślubu. Nie wiem jak to zrobię, ale koniec z energy drinkami przed pracą i w pracy. Teraz piłam jeden przed pracą i jeden na przerwie. (pot) Ogólnie jem zdrowo, ale zdarzało mi się zjeść bułeczkę z masełkiem i żółtym serem (slina) ale na ten czas zero takiego żarcia. To nie tak dużo czasu więc może dam radę :D Teraz walka jest już tylko o jak najlepsze rezultaty. Choć muszę się Wam przyznać, że będąc ostatnio w domu rodzinnym gdzie czeka moja suknia, przymierzałam ją i leży idealnie (zakochany) jak trochę schudnę, to nic się nie stanie, ale jak bym rzeczywiście zrzuciła te 6 kg to trzeba będzie ją zwężać :D:D:D 
No nic. Walka trwa nadal! Będzie dobrze, bo już nie jest źle! Ale może być lepiej! Trzymajcie kciuki, a ja lecę zrobić coś pożytecznego! Buziaki! :*

15 lutego 2017 , Komentarze (5)

szybkie podsumowanie. Po miesiacu diety i cwiczen na wadze -3,5kg. Spadlo 5cm z brzucha, 3cm z talii,3 cm z ud i 1cm z lydki :) jak na mnie jest to dobry wynik i oby sie taki utrzymal dalej

30 stycznia 2017 , Komentarze (6)

Witajcie! Mam do Was prośbę. Jeżeli ktoś orientuje się w temacie ćwiczeń na siłowni, proszę o ocenę, czy mój plan ma sens ;)
Zaczęłam siłownię 10 stycznia, zależy mi na zrzuceniu kilogramów, ale przede wszystkim na wymodelowaniu całego ciała, nabrania i wzmocnienia mięśni, gdyż mam z tym problem. Jako, że jestem osobą, która nie znosi nudy i rutyny, nie potrafię spędzić na jednym sprzęcie dłużej niż 10 minut. Dlatego też odpada 30 minut na orbitreku czy rowerku. Wprowadziłam sobie taki plan, aby godzinka zleciała szybko, ale abym się trochę napociła ;)

A więc zaczynam po rozgrzewce:

5 minut szybki marsz na bieżni
5 minut orbitrek

Później robię trzy serie po:

25x przysiady ze sztangą 12kg
25x przywodziciele na uda (25kg)
25x odwodziciele na uda (25kg)
25x sprzęt do odpychania- na łydki (45kg)
25x  ćwiczenia grzbietu (18kg)
25x ćwiczenia na klatkę piersiową (wyiskanie 18kg)
25x przyciąganie ciężaru ( 9kg- za słabe ręce)

Po tym robię luźniejsze ćwiczenia typu schodki, ćwiczenia z piłką, aby dobić do godzinki.

Dobrze się czuję ćwicząc tak jak ćwiczę, ale nie chciałabym ćwiczyć na daremnie, bo nie mam żadnych doświadczeń ze sprzętem na siłowni ;) Za wszelkie sugestie będę bardzo wdzięczna! 

Podrawiam

20 stycznia 2017 , Komentarze (6)

Wpis na szybko, bo lecę do pracy. Przede wszystkim chciałam podziękować za wszelkie słowa wsparcia :)  
 Przeglądając dziś telefon znalazłam piękne zdjęcie pokazujące efekty dwóch lat ćwiczeń i diety, gdzie z  90 kg loszki powstała 60 kg sarenka :) Tak to się prezentuje. Mała dawka motywacji do dalszej walki o powrót sarenki ;)

90 kg

60 kg:

16 stycznia 2017 , Komentarze (9)

Witajcie! ( o ile ktokolwiek to czyta ;)) Od mojego ostatniego wpisu minęło 2,5 roku, i sporo się przez ten czas wydarzyło. Po pierwsze, od tamtego wpisu, udało mi się schudnąć jeszcze 5 kg w dwa miesiące i ważyłam 60 kg, co w mojej głowie się po prostu nie mieści! Wyglądałam BARDZO DOBRZE jak na mnie. Znajomi i rodzina, którzy mnie nie widzieli dłuższy czas, byli w prawdziwym szoku mojej zmiany, nie mogli się nachwalić, dopytywali i gratulowali, a ja czułam się taka szczęśliwa i dumna!!! To była ciężka walka, ale opłacało się. Ale to było ponad dwa lata temu...

 Dziś waga wskazuje ok. 75 kg. Czy dopadło mnie jojo? Wydaje mi się, że nie. Winę za te wszystkie kilogramy ponoszę ja sama. Przez kilka miesięcy waga się trzymała, lecz później kompletnie zaniedbałam swoje żywienie, przestałam ćwiczyć, czy jakkolwiek się ruszać. Dużo imprezowałam, piłam dużo alkoholu, jadłam MNÓSTWO fast-foodów, bywało, że przez trzy dni byłam totalnie odrealniona- najpierw ostra impreza do rana, na drugi dzień mega kac, dużo niezdrowego jedzenia i leżenie w łóżku. Jedyna moja aktywność wtedy to strzepywanie okruszków po kolejnym kawałku pizzy czy chipsach (wymiotuje) Kiedy ogarnęłam nieco sytuację, było już za późno, po kilku miesiącach takiego życia waga pokazała prawie 70 kg. Zbiegło się to ze zmianami w życiu, przeprowadzką, zmianą pracy i otoczenia, spotkała mnie bardzo przykra sytuacja i musiałam liczyć na pomoc obcych osób, jakiś czas żyjąc w ciężkich warunkach na obrotach zdecydowanie dla mnie za wysokich, mało śpiąc i jedząc kiepskiej jakości szybkie jedzenie. 

Można powiedzieć, że dopiero ostatnie pół roku wyglądało względnie dobrze. Z jednym małym minusem. Pracą na nocną zmianę. :| Pracuję daleko od domu, tracąc na dojazdy ponad trzy godziny dziennie. Mam pracę stojącą, nie wymagającą zbytniego wysiłku fizycznego, chociaż różnie bywa. Ale mój organizm wciąż nie potrafi się przestawić na ten tryb. Nie umiem odespać. Kiedy mam wolne, zdarza mi się spać po 16 godzin!!!  Nie mam czasu i siły na przygotowywanie dietetycznych posiłków, nie mam też czasu biegać codziennie do sklepu. Ale próbuję to ogarnąć, gdyż mam cel. I to nie byle jaki! Bowiem za nieco ponad pięć miesięcy zostanę żoną! <3 I nie chcę być grubą panną młodą. Chcę,aby wszyscy sie mną zachwycali jeszcze bardziej niż dwa i pół roku temu. Wiem, że czasu mam mało, dlatego nie ustawiam sobie drastycznego celu. Chciałabym w dniu ślubu ważyć 65 kg. A jeżeli dobre duszki pozwolą mi trochę poszaleć, to 63 :)

W "poprzednim odchudzaniu" ćwiczyłam 5 razy w tygodniu, ale w domu. Były to średnio intensywne treningi. Teraz zapisałam się na siłownię i planuję chodzić na nią 2-3 razy w tygodniu. Byłam już dwa razy, i czuję się z tym dobrze, choć brakuje mi pomysłów jak wykorzystać niektóre z przyrządów ;)  Po pierwszej wizycie od razu wybiegłam na powietrze pełna radości tak bardzo, że na drugi dzień dopadła mnie gorączka i katar, więc musiałam kilka dni się podleczyć. Teraz jest lepiej i mam nadzieję, że tak zostanie :) 
Uff, ale się rozpisałam, ale sama dla siebie chciałam zrobić aktualizację życiową. Zobaczymy, czy wytrzymam!

Jeżeli to czytasz, to PROSZĘ! Trzymaj za mnie kciuki, abym wytrwała, i się nie poddała. Wiem, że potrafię, już raz to udowodniłam. Wystarczy chcieć! 

Pozdrawiam Was serdecznie, i życzę samych sukcesów :)

5 czerwca 2013 , Komentarze (8)

Witajcie! Dziś rano spotkała mnie najwspanialsza nagroda, jaka mogła spotkać osobę która walczy z kilogramami. Zaczęłam z wagą 90 kg. Wtedy walczyłam o 8 z przodu. Utrzymywała się długo, ale dzielnie walczyłam o 7 z przodu. Do dziś pamiętam dzień, w którym na wadze było 79,9   Rozpoczęła się wówczas walka o to, co właśnie dziś rano ujrzałam na wadze- Mimo wzlotów i upadków, wahań nastrojów, załamań... W końcu jest! Moja piękna, wymarzona, długo wyczekiwana 6!!!!!!!!
  Rano waga pokazała
69,7 kg myślałam, że się popłaczę :D Dla takich  chwil warto odmawiać sobie wielu rzeczy, bo cóż tam przyjemność na pięć minut podczas jedzenia batonika, kiedy można się cieszyć wymarzoną wagą o wiele dłużej! Oczywiście nie osiadam na laurach, walczę dalej. Co prawda w poniedziałek lecę do Polski i waga na pewno pójdzie w górę ( znów zobaczę 7 z przodu, o zgrozo!) Ale i tak warto!

Za niedługo zrobię porównanie po oficjalnym zgubieniu 20 kg :)


   A teraz najwyższa pora na podsumowanie przysiadowego wyzwania. Powiem tak. Jestem bardzo zadowolona, to tylko miesiąc, i robiłam TYLKO przysiady według rozpiski (z "dietą" jak zawsze). Nie liczyłam na nic specjalnego, ale liczyłam na cokolwiek. I nie zawiodłam się :)
 Waga:
 3.05.2013- 71,8 kg
 5.06.2013- 69,7 kg (-2,1 kg)

  Wymiary: (akurat mierzyłam się po równo miesiącu)
                          5.05.2013                        5.06.2013

brzuch(pępek)        89cm                                87cm
brzuch(boczki)        97cm                               94,5cm
biodra                    106cm                             104,5cm
udo                        58,5cm                             57,5cm
łydka                      37cm                                36cm

Innych partii ciała nie mierzyłam nawet nie wiem czemu. Najbardziej zależało mi na dolnej części ;)



Długo zastanawiałam się czy wkleić tutaj zdjęcie mojej prawie nagiej pupy, ponieważ wiem, że wiele osób tego nie lubi, i nie życzy sobie oglądanie cudzej pupy ;)
Ale cóż.  To mój pamiętnik, i wszem i wobec

I
NFORMUJĘ WSZYSTKICH, IŻ TERAZ BĘDZIE ZDJĘCIE GOŁEJ I NIEZBYT APETYCZNEJ PUPY, WIĘC JEŻELI KTOŚ SOBIE NIE ŻYCZY OGLĄDANIA TAKICH WIDOKÓW, LUB JEGO PRZEKONANIA MU NA TO NIE POZWALAJĄ, UPRZEJMIE PROSZĘ O OPUSZCZENIE MOJEGO PAMIĘTNIKA W TYM MOMENCIE ;) 

  Nie chcę potem czytać niemiłych komentarzy, usuwać ich, czy cokolwiek innego. Wklejam to na moim pamiętniku, i nikogo nie zmuszam do oglądania. Nie życzę też sobie obraźliwych komentarzy. Dziękuję ;)

 Wklejam też zdjęcie tylko pupy i tylko z tyłu, bo chyba to jest najważniejsze :) A więc, tadaaam ;)



Do ideału jeszcze daleko, ale uważam, że różnica jest! Zmienił się wygląd, pupa się podniosła, skóra stała się bardziej napięta, i co najważniejsze! Zmniejszył się cellulit!!! 
 Tak więc podsumowując- każdemu polecam, bo na prawdę działa. Teraz robię tylko kilkadziesiąt przysiadów dziennie, dla podtrzymania efektu ;)

Wszystkim życzę miłego dnia, buziaki!!!

26 maja 2013 , Komentarze (4)

Ok. Po napisaniu ostatniego posta stwierdziłam, że mam jedno zdjęcie odpowiednie do porównania. Co prawda z początku kwietnia, a więc waga nieco wyższa, ale i tak porównanie wypada jak dla mnie nieźle. Wiem, że przede mną jeszcze sporo pracy. Nie jestem zadowolona z ramion, stąd też ciężarki o których pisałam wcześniej :) Patrząc na to zdjęcie, nasuwa mi się jedna myśl- nie jest źle :) I tym optymistycznym akcentem, przedstawiam Wam moje dwa oblicza :) 
Po lewej: lipiec 2012, waga 85 kg
Po prawej: kwiecień 2013, waga 71,5 kg



21 maja 2013 , Komentarze (6)

Znalazłam zdjęcie, na którym ważyłam 80 kg. Dla porównania przed chwilką zrobiłam sobie zdjęcie w tym samym ubraniu, z wagą o 10 kg mniejszą (no dobra, 9,2 kg :P ) Próbowałam stanąć tak samo... Oczywiście światło jest inne, ale musicie uwierzyć na słowo, ze ubranie to samo ;) Według mnie za dużej różnicy nie ma- może jedynie na łydkach widać, i trzeba przyznać, że góra jest kiepska do porównywania bo mam luźną bluzkę i nie widać brzucha... Uda wydają mi się wręcz większe :D Spodnie jakby luźniejsze, ale często w nich śmigałam, więc miały prawo się rozciągnąć :)