Cześć laseczki :)
Mam małe zaległości w pisaniu mojego menu dziś to nadrobię :)
W piątek na wieczór nie miałam połączenia z internetem byłam zła
ale nic nie mogłam zrobić. A w sobotę nie miałam na nic czasu choć udało mis się
jeździć rowerkiem :)
W sobotę była dość ładna pogoda i z sąsiadką umówiłyśmy się, że po
obiedzie posprzątamy podwórko :) I tak też zrobiłyśmy kiedy już skoczyłyśmy nasi
panowie zrobili nam i tez sobie drinki tak dla relaksu :)
Nie skończyło się to jednym drinkiem tylko kilkoma :)
Siedzieliśmy do bardzo późna więc w sobotę zjadłam tylko dwa
posiłki :( Za to waga w niedzielę mi się podobała bo wskazała
53,4 kg no dziś już więcej bo wczoraj jadłam normalnie :)
I moje 3 dni zaległego menu:
Piątek:
mała czarna z łyż.cukru 30kcal
Śniadanie:dwie kanapki z żółtym serem,pomidorkiem papryką i bazylią
zielona herbata i gruszka - 450kcal
Obiad:ziemniaczki,mały kotlecik z piersi kurczaka surówka
z czer.buraczków, zielona herbata - 550 kcal
Podwieczorek:maślanka truskawkowa - 350kcal
Kolacja:dwie duże marchewki - 100kcal
Razem:1480kcal
Aktywność:
60 min rowerek stacjonarny
Sobota:
mała czarna z łyż. cukru - 30kcal
Śniadanie:dwie kanapki z sałatką z tuńczyka - 600kcal
Obiad:ziemniaczki,kalafior i dwa jajka sadzone 300kcal
Razem:930 kcal
Aktywność:
70 min rowerek stacjonarny
I wczoraj niedziela:
Śniadanie:kanapka z sałatką z tuńczyka - 300kcal
Obiad:rosół z makaronem - 250 kcal
Podwieczorek:dwa jabłka, jogurt z płatkami zbożowymi i
odrobiną rodzynek - 340kca
Kolacja:kanapka z sałatą z tuńczyka - 300kcal
Razem:1190kcal
Aktywność:
200 brzuszków ale były na raty robione
I oczywiście na koniec trochę motywacji :)
Pozdrawiam dziewczyny :) Wieczorkiem zajrzę co u was :)
Mam małe zaległości w pisaniu mojego menu dziś to nadrobię :)
W piątek na wieczór nie miałam połączenia z internetem byłam zła
ale nic nie mogłam zrobić. A w sobotę nie miałam na nic czasu choć udało mis się
jeździć rowerkiem :)
W sobotę była dość ładna pogoda i z sąsiadką umówiłyśmy się, że po
obiedzie posprzątamy podwórko :) I tak też zrobiłyśmy kiedy już skoczyłyśmy nasi
panowie zrobili nam i tez sobie drinki tak dla relaksu :)
Nie skończyło się to jednym drinkiem tylko kilkoma :)
Siedzieliśmy do bardzo późna więc w sobotę zjadłam tylko dwa
posiłki :( Za to waga w niedzielę mi się podobała bo wskazała
53,4 kg no dziś już więcej bo wczoraj jadłam normalnie :)
I moje 3 dni zaległego menu:
Piątek:
mała czarna z łyż.cukru 30kcal
Śniadanie:dwie kanapki z żółtym serem,pomidorkiem papryką i bazylią
zielona herbata i gruszka - 450kcal
Obiad:ziemniaczki,mały kotlecik z piersi kurczaka surówka
z czer.buraczków, zielona herbata - 550 kcal
Podwieczorek:maślanka truskawkowa - 350kcal
Kolacja:dwie duże marchewki - 100kcal
Razem:1480kcal
Aktywność:
60 min rowerek stacjonarny
Sobota:
mała czarna z łyż. cukru - 30kcal
Śniadanie:dwie kanapki z sałatką z tuńczyka - 600kcal
Obiad:ziemniaczki,kalafior i dwa jajka sadzone 300kcal
Razem:930 kcal
Aktywność:
70 min rowerek stacjonarny
I wczoraj niedziela:
Śniadanie:kanapka z sałatką z tuńczyka - 300kcal
Obiad:rosół z makaronem - 250 kcal
Podwieczorek:dwa jabłka, jogurt z płatkami zbożowymi i
odrobiną rodzynek - 340kca
Kolacja:kanapka z sałatą z tuńczyka - 300kcal
Razem:1190kcal
Aktywność:
200 brzuszków ale były na raty robione
I oczywiście na koniec trochę motywacji :)
Pozdrawiam dziewczyny :) Wieczorkiem zajrzę co u was :)
membrillo
2 listopada 2010, 14:00ta, chudzino :P jak nie ma internetu, to niemal jak bez ręki ;) dobrze,że już go masz ;)
ania6351
2 listopada 2010, 06:57Jesienne porządki w ogrodzie, to jest coś co tygrysy lubią najbardziej :D Ja w tym roku nie miałam okazji. Albo wracaliśmy z Mężem późno do domu, albo w weekend mnóstwo pracy zawodowej przy komputerze, albo... jak był czas to była brzydka pogoda :P Nawet moje siostrzenice się pytały, kiedy przyjdą do mnie na wojnę w liściach. Liczę, że może następny weekend okaże się bardziej udany. Liście są, grabie są, chęć do działania jest! Menu masz wspaniałe. Jakbym miała czas to bym je zastosowała. Czasami Ci zazdroszczę, że masz rodzinę, nie pracujesz, wykonujesz prace w domu. Możę i mnie to kiedyś spotka?
karenknightly
2 listopada 2010, 00:05p.s. ja tez bym byla zla z braku dostepu dostepu do netu (ach to uzaleznienie;)) Pozdrawiam cieplo!
nata89
1 listopada 2010, 16:49to dobrze że weekend się udał :) już się bałam że zapadłaś się pod ziemię bo nie było Ciebie tyle ;)
hailstone
1 listopada 2010, 16:23widzę, że weekend się udał ;) nie ma to jak drinki w miłym towarzystwie ;) pozdrawiam ;*
patiii1984
1 listopada 2010, 16:18oj ja też z przyjemnością napiła się drineczka ;)