po tym całym weselu nie mogę się zmotywować do dalszych ćwiczeń, do ścisłej diety, masakra
dziś śniadanie: kromka ciemnego chleba z masłem i swojską kiełbasą ( ok. 200 kcal? )
drugie śniadanie: jogobella light (60 kcal)
obiad: zupka brokułowa, niestety z proszku (200kcal)
a w planach dziś...
w moim piekarniku robi się biszkopt...
będzie z bitą śmietanka i jagodami...
no i muffinki, ale ograniczę się do kawałka ciasta
no i na kolację o 18 jakiś makaron jest w planie, ale mam nadzieję, że się na niego nie skuszę..
to ostatni dzień dobrobytu.
wczoraj odpuściłam sobie ćwiczenia, ale na wagę powróciło moje kochane 71,6
no cóż. przed weselem było 71,1 ... ale dogonię. jutro może do lasu na grzybki, więc spalę co nieco ; ) do piątku wrócę do poprzedniej wagi.
jak ujrzę 6 z przodu wrzucę fotki dla porównania. jestem bardzo ciekawa efektów, ale znajomi, którzy nie wiedzieli o mojej diecie sami zauważyli, że schudłam : ) to dobrze..
unikatowa
17 lipca 2012, 16:08oj 71 nawet mi się taka świetna waga nie marzy ; p niech szybko się to 6 pojawi, czekam na fotki prównawcze ; *