Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Upalne dni, gorące noce.


Gdy kobieta zaczyna się odchudzać nawet nie zdaje sobie sprawy, że będzie się odchudzać latami, pocieszona sukcesami, sfrustrowana porażkami, będzie jęczeć przechodząc obok cukierni, skusi się na ciastko które potem stanie jej w gardle na widok wystawy sklepu odzieżowego w którym rozmiary kończą się na 38-40. W którymś momencie spotka swojego mężczyznę, który pokocha ją, ten worek tłuszczu opychający się ciasteczkami. Dla niego nie będzie workiem, będzie uwielbiał jej krągłości, miękkość i delikatność skóry. Zobaczy w niej kobietę, swoją miłość. A ona po chwilach zwątpień i podejrzeń co do szczerości intencji zacznie się uśmiechać do siebie w lustrze. I czekolada na poprawę humoru nie będzie już potrzebna. I nagle okazuje się, że waga nie ma nic wspólnego ze szczęściem i że gdy przestajesz o niej myśleć wcale nie zaczyna rosnąć, nie tracisz kontroli. Bo to nie ty kontrolowałaś wagę, to ona kontrolowała Twoje samopoczucie. Teraz powiedz jej "pa pa", schowaj do szafy tego elektronicznego pastucha! :)


  • statekmarzen

    statekmarzen

    12 czerwca 2010, 11:25

    fajnie napisane i prawda całkowita. Ja już mam tego swojego i pokochał mnie jak byłam gruba, był ze mną jak byłam chuda i trwa przy mnie gdy znowu walczę z tłuszczem. Fakt, że te jego pytania chcesz kostkę czekolady, albo może chipsy? Doprowadzają mnie do rozpaczy ale obecnie nauczył się już jeść zakazane mi rzeczy w samotności. Co do wagi najchętniej kopnęłabym ja tak mocno, ale cóż będę walczyć dopóki nie wygram tej walki.